piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział XXX cz. I

Witam Wszystkich bardzo serdecznie w moje 18 urodziny! 
Nie mogę uwierzyć, że jestem już pełnoletnia! Jeszcze nie dawno latałam po podwórku z lalką pod pachą, a teraz jestem już dorosła! Mentalnie nadal mam te 5 lat! :D 
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba. Jak widzicie jest podzielony na części. Może ta część nie jest bardzo interesująca, ale druga będzie lepsza! 
Dziękuję za wszystko i zachęcam do komentowania i zadawania pytań w komentarzach, na które z chęcią odpowiem! 
Kocham Was! ♥
PS. Dodałam muzykę, żebyście poczuli się jak na imprezie, to sobie włączcie :) Nie wiem czy lubicie muzykę przy rozdziałach, dajcie znać w komentarzu. xx

_________________________________________________________________

Kid Cudi - Pursuit Of Happiness ft. MGMT

Sky's P.O.V.

 Zegar wskazywał osiemnastą. Na podwórku było dosyć ciepło. Na szczęście pogoda zaczęła dopisywać. Wcześniej trochę popadało, ale już jest w miarę sucho. Goście powinni się za niedługo zjawić. Byłam strasznie podekscytowana tą imprezą i modliłam się, aby nikt jej nie zepsuł. Chciałabym, żeby wydarzenia z dzisiejszego dnia zostały na zawsze w mojej pamięci.
 Jakieś pół godziny temu przyszła Ambi wraz z Dean'em. Upięła moje włosy w luźnego koka i zrobiła lekki makijaż. Serio powinna iść na jakiś kurs z kosmetologii. Teraz siedziała pewnie ze swoim chłopakiem w salonie i wyjadała wszystko po kolei. Ciąża jej służy, a brzuszek jest już widoczny.
 Wyszłam z łazienki, a Harry nadal nie był gotowy. Dopiero suszył włosy. Zawsze robi wszystko na ostatnią chwilę, co doprowadza mnie do szału.
- Styles, pospiesz się - pouczyłam go.
- A urodzinowy buziak? - Nadstawił policzek. - Wyglądasz nieziemsko - poruszył znacząco brwiami.
 Posłałam mu ciche dziękuję i i na swoich kremowych szpilkach podeszłam do niego. Nawet na dziesięciocentymetrowych szpilkach musiałam stanąć na palcach, by sięgnąć jego policzka. Nie był taki głupi, bo kiedy już miałam dać mu całusa w policzek, szybko odwrócił głowę, a moje usta wylądowały na jego. Pogłębił pocałunek i objął mnie w talii. Po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie, i jak to mieliśmy w zwyczaju, próbowaliśmy unormować nasze oddechy.
- Jak myślisz co to za prezent, który dla ciebie przygotowałem? - Spytał, kiedy zakładał świeże skarpetki.
- Nie śmiej się, ale zaczęłam się nawet zastanawiać czy to nie jest pierścionek zaręczynowy - popatrzyłam na niego, zakładając kolczyk do ucha.
 Reakcja Harry'ego była dziwna. Wydawało mi się, że najwyraźniej się spiął, a później zaczął się w dziwny sposób śmiać.
- No co? Mówiłam, żebyś się nie śmiał, idioto - zgromiłam go wzrokiem.
- Sky, to jeszcze za szybko. Zresztą ja chcę się jeszcze wyszaleć i w ogóle to nie mam kasy na taki pierścionek. Skie i ten no, kocham cię, ale mamy jeszcze zdecydowanie na to czas. Ugh, nie wiem co ci na głowę wpadło, że pomyślałaś o zaręczynach - albo mi się wydaje, albo on się motał.
- Dobra, Styles. Nie tłumacz się. Idę na dół - posłałam mu delikatny uśmiech i opuściłam pokój.
 Nie powiem, że nie było mi przykro, bo było i to cholernie. Poczułam lekkie ukłucie w sercu. Podzieliłam się z nim swoim przypuszczeniem, a on mnie wyśmiał i jeszcze zaczął kręcić. Wkurzył mnie tym, naprawdę. Mógł jakoś inaczej to rozegrać, a nie w taki sposób. Och, nie będę się tym przejmować i po prostu będę się dziś bawić.
- Boże, Amber?! Serio na mojej kanapie?! - Krzyknęłam, widząc całującą się parę.
- Chcesz żebyśmy zawału dostali?! - Odburknęła, poprawiając swoją sukienkę, którą Dean oczywiście zdążył do połowy rozpiąć.
- Dzisiaj są moje urodziny, więc masz być dla mnie miła - wytknęłam jej język.
- To taki prezent dla ciebie od nas. Wszystkiego najlepszego, Sky - Lemon wręczył mi czerwoną torbę z prezentem.
- Aww, głupki nie musieliście nic mi kupować. Dziękuję - przytuliłam ich dwójkę.
- Skarbie dużo miłości i seksu, seksu, miłości, kasy, seksu i jeszcze więcej seksu - zachichotałam z jej życzeń i załamałam się tym co zobaczyłam w środku.
- Boże! Zwariowaliście! - ponownie ich przytuliłam.
 W środku był strój seksi policjantki i kilka jeszcze innych gadżetów, a na samym spodzie ramka z moim i Amber zdjęciem, które zrobiłyśmy sobie, kiedy przygotowywałyśmy się na pamiętną imprezę w klubie, razem z Harry'm. Skrzywdził mnie wtedy, ale to już jest nieważne. Muszę żyć teraźniejszością, a nie przeszłością.
- Widzę, że będziemy mieć upojną noc, Skie - zaśmiał się Harry, schodząc po schodach. Następnie przywitał się z Dean'em i Beri, a później objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.
- No to co? Zaczynamy imprezę - zagaiłam.
- Zaczynamy! - Odpowiedzieli chórem, a na moich ustach pojawił się uśmiech.

***

 Impreza trwała już jakieś półtora godziny, a ze wszystkich gości rozpoznałam jedynie osoby, które ze mną pracowały w kawiarni „Daisy”. No i jeszcze Louis'a i Ed'a ze swoją dziewczyną. Wszyscy składali mi życzenia i po darowywali drobne upominki. Humor mi dopisywał, ale nie mogłam już od dobrych dwudziestu minut znaleźć Harry'ego. Ciężko było się przecisnąć gdziekolwiek, przez dosyć dużą ilość osób. Serio, miałam wrażenie, że Harry zaprosił połowę okolicy. Wzięłam ze stolika kolejnego już drinka i wypiłam go za jednym zamachem. A co jeśli poszedł mnie z kimś zdradzić?! Nie, nie byłyby chyba taką świnią...
 Zaczęłam rozglądać się po salonie. Dało się zauważyć obściskujące się po kątach pary, w tym także Amber i Dean'a. Powinni chyba trochę przystopować. Halo, Beri jest w ciąży!
 Maggie i jej siostra bliźniaczka tańczyły na stole, ktoś wciągał coś do nosa i to byli pewnie Cook i Freddie. Matt podrywał jakiegoś nawalonego chłopca, a Katrina tańczyła ze swoim narzeczonym.
 Nagle poczułam na swoich biodrach czyjeś dłonie. Uśmiechnęłam się, myśląc, że to Harry. Jednak kiedy odwróciłam się, mój uśmiech natychmiastowo zszedł z mojej twarzy. Tyler.
- Wszystkiego najlepszego, Skylet - nim zdążyłam się od niego odsunąć, przytulił mnie do swojego ciała.
- Dzięki - wydusiłam z siebie. Ten uścisk nie był ani trochę potrzebny ani przyjemny. - Możesz mnie już puścić - wydusiłam po chwili.
- Umm, jasne - odsunął się ode mnie. W końcu. - To dla ciebie - wręczył mi jakiś prezent.
- Dzięki - posłałam mu słaby uśmiech. - Muszę już uciekać. Miłej zabawy - odwróciłam się, w celu jak najszybszej ucieczki, ale uniemożliwił mi jego uścisk na moim nadgarstku.
- Zobacz czy się podoba - oznajmił tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Ja pierdole. Boję się go. Styles, gdzie ty do kurwy jesteś?
Szepnęłam ciche okej i zaglądnęłam do kolorowej torebeczki. W środku była płyta James'a Arthur'a. Nawet trafny prezent.
- Dziękuję. Bardzo lubię James'a - wyszczerzyłam się, a on rozłożył ramiona bym się przytuliła. Kurwa mać.
- No to mały przytulasek - zakołysał nami. Yhym, świetnie. Wprost zajebiście.
- O cześć stary! - Usłyszałam głos mojego chłopaka i natychmiast odsunęłam się od tego przygłupa.
- Harry! - Zbili razem piątkę jak dobrzy kumple, a po chwili Styles objął mnie ramieniem. 
Tyler na ten gest zareagował dosyć dziwnie, a jego usta ułożyły się w wąską linię.
- Jak podoba Ci się impreza? - Zapytał brunet. 
- Dopiero co przyszedłem, ale wydaje się być zajebiście. Dzięki za zaproszenie - wyszczerzył się do nas.
Och Harry, trzeba mu było jeszcze podać numer karty kredytowej i dać klucze do domu. Bez przesady. Po co zapraszać kogoś, kogo raz się widziało na oczy? Ech, ta solidarność plemników. 
- No to co, rozgość się - Styles wziął ze stołu banana i władował sobie do buzi, poruszając się w rytmie muzyki. To chyba nie jest dobry pomysł, jedząc banana i utrzymywać z kimś kontakt wzrokowy. No cóż to tylko Harry.
- Właściwie to już muszę uciekać, bo moja mama jest chora. Jeszcze raz wszystkiego dobrego - powiedział, puszczając do mnie oczko.
- Och, pozdrów mamę i życz powrotu do zdrowia - zbili obaj piątkę i poklepali się po plecach.
- Pa - rzuciłam oschle, a po kilku sekundach musnął ustami mój policzek. Spierdalaj.
 Odprowadziłam go wzrokiem do wyjścia. Nareszcie będę mieć spokój, tylko ciekawe na jak długo.
- Gdzie byłeś? - Spytałam, zabierając ze stolika czerwony kubek z piwem.
- W toalecie? - Wzruszył ramionami i złapał za moje ramiączko od stanika i przycisnął mnie do siebie.
- Przez dwadzieścia minut?! Ciśnienie miałeś?! - Wyrzuciłam ręce do góry w geście poirytowania. - Serio, mógłbyś wymyślić lepszą wymówkę. Więc? - uniosłam pytająco brew.
- Już jestem więc to nie ważne - odstawił mój kubek na bok, a jego usta naparły na moje.
 Objął mnie w talii jedną ręką, a drugą wodził pomiędzy moimi udami.
- Harry, nie jesteśmy sami - zachichotałam i zabrałam jego ręce od siebie.
- To chodźmy do sypialni, proszę? Wyglądasz tak seksownie - oblizał usta i przejechał dłonią po moim policzku.
- Później, obiecuję. Chodźmy się przywitać z Julss i Zayn'em - pocałowałam go w policzek i pociągnęłam za sobą.
 Ich dwójka rozglądała się po pomieszczeniu w szukaniu mnie. Zayn ciasno oplatał ramię dziewczyny. Miałam wrażenie, że sprawia jej to ból. Bał się ją stracić, to zrozumiałe. Kiedy nasz wzrok się skrzyżował, pomachałyśmy sobie nawzajem.
- Kochana wszystkiego najlepszego. Dużo miłości dla ciebie i Harry'ego - uwiesiła się na mojej szyi i mocno do siebie przytuliła, co odwzajemniłam.
Była cała ubrana na czarno, a jej włosy zdobił również tego koloru kapelusz. Wyglądała jak zawsze cholernie dobrze.
- To wy się znacie? - Spytał zdziwiony Malik.
Julie żeby uspokoić swojego chłopaka, położyła mu dłoń na ramieniu. Nie miała prawdopodobnie ochoty na jego krzyki. Zresztą kto by miał? No właśnie.
- Chodziłyśmy razem do szkoły - odpowiedziała mu, a ten tylko przytaknął.
- Najlepszego, Sky - Mulat wręczył mi prezent i poklepał po ramieniu podobnie jak wcześniej Harry'ego. Ach ta jego czułość. Lepsze zawsze to niż kulka w łeb.
- Dziękuję. Nie musieliście nic kupować - uśmiechnęłam się.
- Harry wyraźnie zaznaczył, że bez prezentu nie mamy po co przychodzić - oznajmił Zayn, posyłając mu zabawne spojrzenie.
- Oj tam - Hazz wzruszył ramionami. - Udanej zabawy - nim zdążyłam się pożegnać, chłopak pociągnął mnie gdzieś w kąt.
- Dlaczego zaprosiłaś Horan'a i Payne'a?! - krzyknął tak głośno, że aż podskoczyłam.
- Bo to moi przyjaciele - powiedziałam stanowczo. - Pójdę się z nimi przywitać- chciałam już odejść, ale Styles złapał mnie za nadgarstek. Co oni wszyscy mają z tym łapaniem za nadgarstek?!
- Nigdzie nie idziesz - warknął. - Wiesz, że jesteśmy skłóceni. Jeśli pójdziesz teraz do nich, to nie masz już po co się do mnie odzywać - wpatrywał się we mnie swoimi zielonymi tęczówkami.
- To moje urodziny i moi przyjaciele. Zaakceptuj to w końcu! - wyrwałam rękę z uścisku i odeszłam.
 Byłam zdenerwowana. Co to w ogóle ma być za za ultimatum?! Nie może zabronić mi utrzymywać kontaktu z Niall'em. Był dla mnie zawsze, kiedy go potrzebowałam. To on mi pomógł w ciężkich chwilach, więc nie mam zamiaru go teraz olewać jak gdyby nic.
 Również szukali mnie wzrokiem. Podeszłam do całej trójki i przywitałam się z nimi.
- To jest Jennifer, dziewczyna Liam'a - Niall wskazał na średniego wzrostu rudowłosą dziewczynę o zielonych oczach. Zamknęłyśmy się w szczelnym uścisku i wręczyli mi upominki.
- Dziękuję i cieszę się, że udało wam się wpaść - posłałam im uśmiech.
- Udanej zabawy! Rozgośćcie się - para przytaknęła, a ja wraz z Niall'em wyszłam na zewnątrz.
- Amber jest ze swoim chłopakiem - powiedziałam, odpalając papierosa. Musiałam mu to powiedzieć, zanim doszłoby do nieprzyjemnej konfrontacji.
- Domyśliłem się - oparł się o murowany filar. - Dużo nad tym wszystkim myślałem. Postanowiłem dać sobie z nią spokój. Najwidoczniej nie pasujemy do siebie. Bywa.
- Może tutaj znajdziesz kogoś fajnego. Rozerwij się trochę - wtuliłam się w jego ciało, wcześniej gasząc niedopałek.
- No tutaj jesteś - usłyszałam za plecami zachrypnięty głos Harry'ego. Natychmiastowo odsunęłam się od Horan'a.
- Jakim prawem on trzyma swoje łapy na tobie? - zacisnął szczękę i podszedł do Blondyna.
- To ja już pójdę, bo jak widać nie jestem tu mile widziany - rzucili sobie nawzajem wrogie spojrzenie.
- Kurwa, dość tego - stanęłam po środku i patrzyłam na zmianę na ich dwójkę. - Dajcie sobie po pysku i będziecie kwita. Zachowujecie się gorzej niż dzieci. Ile można się na siebie nawzajem obrażać? To co było to już przeszłość. Żyjcie teraźniejszością. Byliście wspaniałymi przyjaciółmi, a przez jeden błąd wszystko się tak posrało? Halo? Każdy popełnia błędy, nikt nie jest idealny. Każdemu należy się przebaczenie, choć zrobił jakieś straszne świństwo. Wyjaśnijcie sobie wszystko, bo ja już naprawdę mam dosyć waszych gier - obaj ze zdziwionymi minami stali i gapili się na mnie, milcząc.
 Zostawiłam ich samych, a sama poszłam sprawdzić jak impreza. Naprawdę to co działo się między nimi było chore. Zachowywali się jak dzieci w przedszkolu, a nawet gorzej. Musiałam się w końcu za nich wziąć. Z Niall'em mieliśmy już wszystko wyjaśnione. Nie łączyło nas nic prócz przyjaźni. Dlatego Harry nie ma prawa się złościć na mnie ani na Horana.




W salonie rzuciłam okiem na sytuacje, które miały miejsce. Louis siedział przyduszony na kanapie przez jakąś całującą się parę. Cała trójka była już niesamowicie wstawiona. Julss i Zayn wyglądali jakby się kłócili, a w pewnym momencie blondynka odeszła od niego. Mulat złapał się za głowę zrezygnowany, a następnie
wydarł jakiemuś szatynowi kubek z piwem. Upił łyka i opadł na sofę. Nie wiem skąd, ani jak po chwili znalazł się na jego kolanach czarny owczarek niemiecki. Chyba owczarek, nie znam się na zwierzętach. Naprawdę.  Ja się pytam skąd?! Miałam już podejść i się tym zająć, ale jak dostrzegłam, że zaczął się z nim bawić, odpuściłam. Amber jadła jakieś kanapki, a Dean gładził jej brzuszek. Wyglądali tak uroczo razem. Dziewczyna dała mu kęsa i głośno się zaśmiała, brudząc jego nos.
 W tle cały czas leciała głośna dyskotekowa muzyka. Moi koledzy z pracy bajerowali jakieś dziewczęta by tylko zaciągnąć je do łóżka, zaś dziewczyny z „Daisy” nadal tańczyły na stole i albo mi się wydaje, albo robią striptiz dla napalonych dwudziestolatków.
 W tym wszystkim brakowało mi Kol'a. Cieszyłabym się jakby zagościł u mnie. Naprawdę traktuję go jak mojego brata i miło byłoby spędzić wspólnie czas. No cóż, to tylko urodziny, więc nie opłacałoby się mu lecieć z Nowego Orleanu aż do Londynu. Ech, głupie marzenie.
 Kiedy już chciałam upić kolejny łyk piwa, ktoś zasłonił mi oczy. W pierwszej minucie pomyślałam, że to Harry, ale jego dłonie rozpoznałabym wszędzie, a te w stu procentach do niego nie należały. Odwróciłam się, a moje oczy zostały odsłonięte i ujrzałam wesołego Kol'a.
- Witaj solenizantko! - Krzyknął i mocno mnie do siebie przytulił.
- Kol, właśnie o tobie myślałam. Jak udało ci się przylecieć? - Spytałam wyszczerzona. Czyżby marzenia się spełniały? O tak!
- Wpierw wszystkiego najlepszego moja kochana siostrzyczko! - Wręczył mi dużą torebkę. Lubiłam kiedy się tak do mnie zwracał. Wtedy czułam się jakbym znów miała przy sobie brata.
- Jesteś kochany, ale nie musiałeś nic kupować - posłałam mu uśmiech, a on nakazał sprawdzić co jest w środku.
Z wielkim uśmiechem na twarzy sięgnęłam do torby, sprawdzając co w niej jest.
- Dziękuję to wiele dla mnie znaczy - uwiesiłam się na jego szyi.
- W porządku. James zawsze będzie nad tobą czuwał i to nigdy się nie zmieni - wyszeptał do mojego ucha i czule pocałował mnie w czoło.
- Jesteś aniołem - szepnęłam.
  Prezentem jaki mi podarował był album i zapiski z dziennika James'a. Przez pewien czas Jamie mieszkał z Kol'em, by trochę się uspokoił i nie pakował się w kłopoty. Kiedy zobaczyłam napis: „Zawsze będę chronił moją malutką siostrzyczkę. Nieważne czy żywy, czy też martwy. Zawsze.” rozpłakałam się. To było takie kochane. Oddałabym wszystko, by go jeszcze raz zobaczyć i przytulić. Zawsze będę kochać mojego brata. Najwspanialszego człowieka. Wszyscy przejęli się jego śmiercią, ale to Kol zawsze chciał ze mną o nim rozmawiać. Nie chciał tak jak ja, aby wspólne wspomnienia odeszły w nie pamięć. W trójkę byliśmy jak rodzeństwo. Nikt nie spodziewał się, że to właśnie na niego czyha śmierć.
- Sky, może zatańczymy? James na pewno nie chciałby, abyś płakała w swoje urodziny - przytaknęłam na jego słowa i odłożyłam prezent na stertę innych.
- Z przyjemnością - otarłam policzki i objęłam dłońmi jego szyję. On zaś złapał mnie za talię i oboje kołysaliśmy się w rytm muzyki.
Zważając, że była to wolna piosenka, oparłam głowę na jego ramieniu. Był wspaniałym przyjacielem, a w pewnym stopniu nawet bratem. W albumie były jeszcze nasze zdjęcia na których na zmianę nosili mnie na barkach. Czułam się wtedy jak księżniczka, a nawet byłam tak traktowana. Wszystko było wtedy wspaniale.
- BIJĄ SIĘ! BIJĄ! - odsunęliśmy się gwałtownie od siebie i popatrzyliśmy się z której strony dobiega krzyk.
- Tam - Kol wskazał na szklane drzwi, które prowadziły na zewnątrz, gdzie był basen.
Nim się obejrzałam, Archer złapał mnie za rękę i pociągnął na miejsce bójki.
- O KURWA! - Przyłożyłam dłoń do ust, kiedy zobaczyłam co tam się działo...

__________________________________________________________

Jakie są Wasze przypuszczenia co do drugiej części tego rozdziału? Piszcie :)

MOŻECIE ZADAĆ MI W KOMENTARZACH PYTANIA ZWIĄZANE Z OPOWIADANIEM LUB Z MOJĄ OSOBĄ, Z CHĘCIĄ NA NIE ODPOWIEM!:D

Buziaki, @xAgata_Sz . xx


CZYTASZ - KOMENTUJESZ