sobota, 24 maja 2014

Rozdział XXII


50 KOMENTARZY = NEXT 


Harry's P.O.V.

Nie mogłem uwierzyć własnym oczom kiedy zobaczyłem mojego ojca w domu Skylet. Siedział w fotelu, który nie dawno zajmowany był przeze mnie. Zastanawiałem się skąd się tutaj znalazł i po co.
Nasze relacje są całkiem dobre, pomimo tego, że rozeszli się wraz z mamą. Miałem wtedy dziesięć lat. Na początku byłem zły na nich oboje. Trudno było mi się pogodzić z tym, że nasza rodzina się rozpada. Tego dnia, gdy przyjąłem tę wiadomość do świadomości, zamknąłem się wraz z Gemmą w jej pokoju. Płakałem przez większość czasu. Gemm, jako starsza siostra otoczyła mnie swoją opieką i starała się mi wytłumaczyć całą tę sytuację z rozwodem. Wyjaśniła mi, że czasami nadchodzi taki okres w życiu człowieka, że nie wystarcza mu to co ma. Rodzice mogą przestać się kochać tak jak dawniej i nie rozumieć się wzajemnie. Nie można być z kimś na siłę, to powoduje, że jest się nie tylko samemu nieszczęśliwym, ale nieszczęśliwi są też osoby, które nas otaczają. Dlatego też lepiej jest się rozstać i spróbować szczęścia u boku kogoś innego.
Nie chcieli nas oszukiwać, że między nimi jest wszystko w porządku. Z biegiem czasu zrozumiałem ich decyzję.
Robert, bo tak ma na imię mój tata wyprowadził się do innego miasta. Gemma i ja zostaliśmy przy mamie. Odwiedzał nas kiedy mieliśmy na to ochotę. Poza tym, że z nami nie mieszkał nic szczególnego się nie zmieniło. Rodzice nadal ze sobą rozmawiają. Czasami w czwórkę wyjeżdżamy na rodzinny piknik jak za dawnych lat, by znów poczuć tę rodzinną atmosferę. Mama zdążyła poznać nowego mężczyznę, którego akceptuję. Jest to całkiem miły facet. To niesamowite uczucie widzieć na twarzy swojej rodzicielki uśmiech.
-Harry. Pozwól, że wyjaśnię Ci zaistniałą sytuację.-Odezwał się mój ojciec poprawiając się na fotelu.
-Przepraszam, ale kim jest ten chłopak?-Tym razem odezwała się kobieta siedząca na kanapie. Całkowicie zapomniałem o tym, że wróciła mama Sky. Wziąłem głęboki wdech i podszedłem w jej stronę, chcąc się przedstawić.
-Przepraszam panią najmocniej. Nazywam się Harry Styles i jestem chłopakiem pani córki oraz jak już pani zauważyła synem pani znajomego.-Kobieta wyciągnęła dłoń w moją stronę, którą uścisnąłem. Uważnie mi się przyglądała po czym delikatnie się uśmiechnęła.
-Margaret, mama Sky. Miło mi Cię poznać Haroldzie.-O nie, tylko nie Harold. Zbyt poważnie to brzmi, a ja nie jestem aż tak poważny.
Kątem oka dostrzegłem moją dziewczynę, która wszystkiemu bacznie się przyglądała i uśmiechała się pod nosem.
-Mamo, tak to jest mój chłopak. Pamiętasz jak pewnego wieczoru przyszedł się ze mną spotkać, a ja nie chciałam z nikim rozmawiać?-Sky oparła głowę na moim ramieniu, przytulając mnie od tyłu. Było to bardzo przyjemne.
-Tak, tak coś sobie przypominam. -Pani Branks pokiwała głową na znak, że mnie sobie przypomina.
-Harry, nie masz nic przeciwko, że spotykam się z mamą twojej dziewczyny?-Albo mi się wydaje, albo mój tata boi się mojej reakcji na tę nową sytuację. W sumie wcale się mu nie dziwie. Sam się boję kim oni oboje mogą dla siebie. Póki co jest wszystko w porządku. Spotykają się nic więcej, prawda?
-Nie przeszkadza mi to. Ważne abyś był szczęśliwy, ja nie mogę Ci niczego zakazać. Jesteś dorosły. Sam decydujesz o swoim życiu.-Usiadłem na kanapie niedaleko mamy dziewczyny.
-Hazz, chcesz soku?-Spytała ślicznotka trzymając w rękach dzbanek z sokiem owocowym. Skinąłem głową, a po chwili napełniona szklanka trafiła do mojej dłoni.
-Dziękuję.-Pocałowałem ją w policzek i upiłem łyka. Był naprawdę dobry. Sky uśmiechnęła się do mnie i splotła nasze palce.
-Długo spotykasz się ze Skylet?-Po dłuższym milczeniu i przyglądaniu mi się głos zabrała pani Branks.
-Właściwie to znamy się bodajże od miesiąca, a jesteśmy parą kilka dni. Miałem nadzieję, poznać panią w lepszych okolicznościach i bardziej uroczystych.-Wyprostowałem się na swoim miejscu.
-Mów mi po imieniu. W końcu będziemy mieć okazję ze sobą dłużej przebywać; skoro ja spotykam się z twoim ojcem, a ty moją córką.-Zaśmiała się z własnego żartu, po czym klasnęła w dłonie. -Mam nadzieję, że ten związek potrwa dłużej niż ten z Justinem. -Na wspomnienie o nim moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Sky widząc moją reakcje skarciła wzrokiem swoją rodzicielkę.
-Mamo, Harry i Justin to dwie różne od siebie osoby. Nie możesz ich ze sobą porównywać.-Powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu.
-No cóż córciu. Tworzyliście ładną parę.-Kobieta nie ustępowała, lecz jeszcze bardziej się nakręcała.
-Mamo! Zbierajmy się już, zaczynasz powoli mnie denerwować. Nie chcę się znów kłócić.-Margaret pokręciła głową z przekąsem i podniosła się z kanapy, a tuż po niej mój ojciec.
-Dobrze dzieci, spotkamy się na cmentarzu zanim zrobi się niemiła atmosfera. Do zobaczenia.-Mężczyzna złapał ją pod rękę i obydwoje opuścili dom. Rysowałem wzory na szklance. Wkurzyła mnie jej mama.
-Przepraszam za mamę. Powinna się wpierw zastanowić co mówi, a dopiero później to powiedzieć.-Powiedziała ze skruchą w głosie po czym dodała. -Kocham tylko Ciebie i z tobą jestem szczęśliwa.-Dziewczyna złączyła nasze usta w słodkim pocałunku. 
Korzystając z okazji, że jej usta były lekko rozchylone wsunąłem swój język pieszcząc jej podniebienie. Oplotła swoimi drobnymi rączkami mój kark, a nasze języki toczyły ze sobą walkę o dominację. Usadowiłem ją sobie na kolanach i umiejscowiłem swoje duże dłonie na jej pośladkach delikatnie je zaciskając. Lubiła kiedy tak robiłem. Jej dotyk jak i obecność w pewien sposób mnie uspokajała. Cieszyłem się, że wytłumaczyliśmy tę całą sprawę z Bieberem. Przez tego chuja, prawie rozstałem się ze Sky. Nienawidziłem tej gnidy, która zawsze musiała siać jakiś ferment.
Podczas drogi tutaj zadzwonił do mnie Dean. Poinformował mnie z kim ma wyścig. Tą osobą był nie kto inny jak Justin Bieber. Oznaczało to, że muszę jak najlepiej przygotować Lemona do pojedynku z tym zjebem. Nie było takiej opcji, że mógłby zginąć. Na razie nie mogłem powiedzieć o tym swojej dziewczynie, gdyż jest to w pewien sposób tajemnica służbowa. Wiem tylko ja, Dean i Malik.
-Auć Harry.-Dziewczyna odsunęła się ode mnie tym samym zakończając nasz  pocałunek.-Ugryzłeś mnie. W wampira się bawisz? -Zaśmiała się.
Woohoo tak się przejąłem, że aż ją w wargę ugryzłem? Przejebane.
-Przepraszam, Skarbie. Wiesz za bardzo się wczułem i dlatego.-Wzruszyłem ramionami uśmiechając się przy tym.
No bo co miałem jej powiedzieć? Wiesz Sky, ugryzłem Cię, bo zamiast smakować twoich ust, myślałem o Bieberze i tym jebanym wyścigu. Nawet brzmi do dupy.
-Wszystko w porządku?-Spytała, a ja musiałem skłamać, że tak.
-W porządku. Jedźmy już bo na nas czekają.-Mruknąłem wprost do jej ucha, następnie całując jej skroń.
-Okej, misiek.-Dziewczyna zwinnie mnie wyminęła i pociągnęła za rękę w stronę wyjścia. Wróciła się jeszcze po kwiaty i mogłem już iść za nią patrząc się bezwstydnie na jej seksowny tyłeczek.
-Styles, nie patrz mi się na tyłek!-Obróciła się na moment i wytknęła mi palec w klatkę. Zaraz, zaraz czy ona czyta mi w myślach?
-Będzie ciężko, Branks.-Przyznałem przygryzając dolną wargę.
Skierowałem się do samochodu, kiedy Sky zamykała drzwi frontowe. Po chwili znalazła się przy mnie i cmoknęła mnie w usta. Otworzyłem jej drzwi od strony pasażera i podałem jej rękę by łatwiej było jej wsiąść w tych szpilkach. Podziękowała mi składając pocałunek na moim policzku, z czego nie byłem zbyt bardzo zadowolony. Wolałem być całowany w usta, ewentualnie w inne części mojego ciała.
Zasiadłem na miejscu kierowcy i przekręciłem kluczyk w stacyjce tym samym odpalając pojazd. Wjechałem na jezdnię prowadzącą na cmentarz. Sky położyła bukiet czerwonych róż na górnej części schowka i oparła się o zagłówek.
-Byłam w szoku kiedy dowiedziałam się, że Robert jest twoim ojcem. Niezłe przedstawienie z tego wyszło. Wydają się być szczęśliwi ze sobą.-Kątem oka dostrzegłem na jej ustach uśmiech.
-Myślę, że będzie im że sobą dobrze, a za niedługo będziemy mieć braciszka albo siostrzyczkę.-Zostałem dźgnięty palcem w żebro po wypowiedzeniu mojej przepowiedni.
-Nawet tak nie żartuj, Styles! Byłabym z Tobą spokrewniona. W pewien sposób byłbyś moim bratem.-Sky wypuściła ze świstem powietrze z ust.
-Pieprzyłabyś się z własnym bratem.-Zaśmiałem się, a uśmiech z twarzy Sky momentalnie zniknął. Swój wzrok przeniosła na widok za szybą.
-Coś nie tak, Skarbie? -Spytałem zaniepokojony jej zachowaniem.
-Dobrze wiedzieć, że kiedy się kochamy ty traktujesz to jako zwykłe pieprzenie.-Rzuciła beznamiętnie nie racząc spojrzeć w moją stronę.
Znowu musiałem palnąć coś głupiego, no bo jak mogłoby być inaczej. Zatrzymałem samochód, a dziewczyna odpięła pasy i łapiąc za kwiaty wyszła z auta trzaskając drzwiami. Kurde, co Ci te drzwi zrobiły do cholery..-powiedziało moje drugie ja. Pokręciłem głową z przekąsem i również opuściłem moje cudeńko. Zablokowałem pilotem drzwi i podbiegłem do niej łapiąc ją za ramię i obracając w swoją stronę.
-Przepraszam, Skarbie. Powinienem się wpierw ugryźć w język zanim coś powiem. Oczywiście, że nie traktuje tego wszystkiego tylko jako dobre pieprzenie. To jest coś więcej. Uwielbiam się z tobą kochać, Księżniczko. Nie złość się. Złość piękności szkodzi. -Ująłem dwoma palcami jej podbródek i lekko go uniosłem by przeniosła swoje tęczówki na moją osobę.
-Uważaj na to co mówisz, bo nie jest to wcale miłe. Przeprosiny przyjęte. Chodźmy.-Dałem jej krótkiego buziaka w usta, a Sky delikatnie się uśmiechnęła.
Złapała się mojego ramienia, by nie potknąć się w tych wysokich szpilkach. Drugą ręką trzymała kwiaty. Przemierzaliśmy alejki pokryte zielenią, a wśród nich stały groby zmarłych. W ciszy zmierzaliśmy do interesującego nas grobowca. Nienawidziłem przebywać w takich miejscach. W powietrzu unosił się zapach śmierci i smutku. Trudno żeby było inaczej. Osobiście bałem się śmierci. Nie wiedziałem w jaki sposób odejdę z tego świata. Śmiercią we śnie, czy może w jakimś strasznym karambolu. Jedni twierdzą, że nie boją się śmierci zaś drudzy na nią czekają, by zaznać ukojenie po drugiej stronie. Na cmentarz przychodziłem bardzo rzadko. Nie odczuwałem potrzeby przebywania tutaj częściej. Odwiedzałem tu jedynie moich zmarłych dziadków i tylko wtedy, gdy była rocznica ich śmierci bądź jakieś święto.
-To tutaj.-Z zamyślenia wyrwał mnie smutny głos Skylet. Wskazała na nagrobek z wyrytym nazwiskiem Branks.
Margaret trzymała się pod rękę mojego ojca próbując powstrzymać się od płaczu. Stanęliśmy we dwójkę tuż obok nich. Pogrążyliśmy się wszyscy w modlitwie za zmarłego. Na skórze Sky pojawiła się gęsia skórka, więc otuliłem ją swoim ramieniem by dodać jej trochę otuchy oraz ciepła. Była połowa lipca, a temperatura była znacznie wyższa niż zawsze niemożliwym by było, gdyby Sky byłoby zimno. Margaret zebrała w sobie siły i wraz z tatą podeszli jeszcze bliżej i złożyli kwiaty. W tym samym momencie przypomniałem sobie, że ja również kupiłem jakieś specjalnie na tę okazję. Całkowicie o nich zapomniałem.
-Cholera. Zapomniałem kwiatów z bagażnika. Skoczę szybko po nie, dobrze?-Powiedziałem przyciszonym głosem. Dziewczyna pokiwała głową, a ja pocałowałem ją przelotnie w policzek.
Szybkim krokiem zmierzałem do samochodu po te nieszczęsne kwiaty. Miałem nadzieję, że jeszcze będą w miarę świeże. Otworzyłem bagażnik i złapałem do rąk bukiet białych kwiatów. Nie wiem jak się nazywały, bo szczerze mnie to nie obchodziło. Doradziła mi z ich wyborem pani kwiaciarka. Zamknąłem klapę i powędrowałem z powrotem do Sky. Na szczęście tym chabaziom nic się nie stało.
Kilka metrów dalej zobaczyłem jak grono osób powiększyło się o jeszcze jedną osobę. Był to wysoki brunet dobrze zbudowany. Wyglądał na maks dwadzieścia cztery lata. Widziałem jak rozmawiał z Margaret i trzymał za ramię moją Sky. Mało co nie eksplodowałem kiedy dotarło do mnie, że ten typ położył rękę na mojej dziewczynie. Uścisk na kwiatach zacieśnił się tak jak moja szczęka. Kim do kurwy był ten kutas i jakim prawem ją dotyka!? A Sky nie ma nic przeciwko temu, przecież ja mu rozwalę tą mordę. Zaraz to on będzie sobie leżał w grobie. Zaczerpnąłem głęboki oddech i podszedłem do tego kółka różańcowego.
-Jestem.-Powiedziałem stając przy jej boku. Wszystkie pary oczy przeniosły się na moją osobę. Sky natychmiast odsunęła się od tego typa.
-Umm Harry to jest..-Zaczęła, ale ten cymbał jej przeszkodził.
-Kol Archer. -Wyciągnął dłoń w moim kierunku uśmiechając się głupkowato. Spojrzałem z odrazą wpierw na niego, a później na jego dłoń. Nie odwzajemniłem tego gestu.
-Harry Styles.-Powiedziałem przyciągając dziewczynę do mnie i oplatając ją ramieniem.
-Miło mi Cię poznać, Harry. -Kurwa mi Ciebie nie i weź tą maskę ściągnij z twarzy.
-Kol przyjaźnił się z Jamesem. -Dostrzegłem jak robi do niego maślane oczy.
-Jak długo zostajesz w stolicy? -Spytała Margaret najwyraźniej zainteresowana jego osobą.
-Jutro wieczorem mam samolot do Nowego Orleanu. Przyleciałem  tylko i wyłącznie ze względu na rocznicę. -Odpowiedział tym swoim mocno zarysowanym akcentem.
-Nie będziemy tutaj rozmawiać. Co powiesz na kolację?-Zaproponowała moja dziewczyna. Serio?Popatrzyłem na nią wymownie, ona tylko wzruszyła ramionami.
-Tak, Sky ma rację. Nie przyjmujemy odmowy. -Zawtórowała jej mama. Razem z tatą wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenie. Obie kobiety były zafascynowane jego osobą i wpatrzone jak w obrazek. Co on takiego w sobie miał wspaniałego? Byłem kurewsko zazdrosny.
-Wybacz Kol, ale muszę..-Sky wskazała na kwiaty, a ten pokiwał głową. Obróciła się w moją stronę i powiedziała -Myślę, że sobie poradzę.-Uśmiechnęła się blado i chwiejnym krokiem szła w stronę płyty nagrobka, gdzie pochowany był jej starszy brat. Podobnie jak wcześniej jej mama przykucnęła i złożyła tuzin czerwonych róż.
Wiedziałem, że było jej ciężko i jak bardzo przeżyła jego śmierć. W żaden sposób nie mogłem zabrać jej żalu, który pozostał po nim. Stanąłem tuż obok niej i również położyłem swoje kwiaty. Złapałem dziewczynę za rękę, gdy dostrzegłem, że chce się podnieść. Po jej bladych policzkach spływały pojedyncze łzy. Serce mnie bolało na widok jej w takim stanie. Z chęcią wziąłbym na siebie jej smutek, by jej było lżej.
Zgarnąłem ją do uścisku tym samym idąc w stronę jej mamy. Sky mocno wtuliła się w moje ciało, a ja gładziłem ją po plecach. Trzymała się kurczowo mojej koszuli, a głośne łkanie dobiegało moich uszu. Nie chciałem jej nigdy wypuszczać ze swoich ramion, jednak wiem, że musiała temu wszystkiemu stawić czoła. Musiała pogodzić się z tym, że jej brat nie żyję, a to nie było takie proste.
-Myślałam, że dam sobie radę. Że się nie rozkleję. Jestem za słaba.-Powiedziała przez łzy.
-Shh, spokojnie Skarbie. Nic nie mów. Przejdziemy przez to razem. -Wyszeptałem wprost do jej ucha. Spojrzałem na niebo, a jego odcień świadczył, że zaraz może zacząć padać. Rozglądnąłem się na bok i dostrzegłem zadumanego tatę tulącego Margaret, która podobnie jak Sky płakała. Kol stał ze spuszczoną głową. Nie rozumiem po jakiego chuja tu jeszcze stał. Nikt go tu nie chce. No dobra, ja go nie chcę.
-Dziękuję za to, że jesteś tutaj ze mną.-Przetarła ręką zapłakane policzki i delikatnie się uśmiechnęła. Jednak po chwili jej uśmiech zbladł, gdy popatrzyła za mnie.
-Louis?-Powiedziała prawie niesłyszalnie. Podążyłem za je wzrokiem i dostrzegłem Tomlinsona stojącego za drzewem i trzymającego niewielki bukiecik kwiatów. Zdziwiła mnie jego obecność. Widocznie poczucie winy nie dawało mu spokoju, choć tak naprawdę był on niewinny. Wszyscy dobrze wiemy, że on nie miał nic wspólnego ze śmiercią Jamesa.
Skylet wyminęła mnie i podeszła do bruneta, z zawahaniem przytulając go do siebie. Gdyby był to ktoś inny z pewnością obiłbym mu mordę. Chłopak odwzajemnił gest oplatając ramionami drobne ciało mojej Sky. Margaret odsunęła się od Roberta i spojrzała na mnie pytająco. Ja jedynie wzruszyłem ramionami sam nie wiedząc o co chodzi. Z uwagą przyglądałem się dwójce młodych osób wyczekując aż się od siebie odsuną. Archer również był zdziwiony całą tą sytuacją.
-Kim jest ten chłopak?-Spytał tym razem mój ojciec.
-Sky powinna wam powiedzieć.-Odpowiedziałem.
-Mamo, to jest Louis Tomlinson. Chłopak, który został posądzany o związek ze śmiercią Jamiego. -Sky podeszła do nas, a tuż za nią Louis. Na twarzy Margaret malowało się zdenerwowanie.
-Jak śmiesz przychodzić no grób mojego syna? Wynoś się stąd!.
Krzyknęła, a Robert mocno złapał ją za ramiona by nie zrobiła czegoś, czego mogłaby później żartować. Byłem mu za to wdzięczny.
-Pani Branks, nie warto. -Dodał ten idiota. Dlaczego jest tak bardzo irytujący?
-Mamo, on nie ma z tym nic wspólnego. Kumplował się z nim. -Sky patrzyła na każdego po kolei.
-Przepraszam. Wiem jak głupio to zabrzmi, ale chciałbym prosić o przebaczenie. Nie mogę żyć z myślą, że wszyscy winią mnie o śmierć Jamesa. Niczego nie wiedziałem i nie miałem z tym nic wspólnego. -Odezwał się w końcu mój kumpel, a później nastała wielka cisza. Wszyscy patrzyli na smutny wyraz twarzy chłopaka, który ledwo się trzymał.
-Mamo? Powiedz coś. On mówi prawdę.
-Nie, Sky. Muszę to przemyśleć. Za dużo dla mnie wrażeń jak na jeden dzień.-Pokręciła z niedowierzaniem głową i zwróciła się do taty.-Jedźmy do domu. -Kobieta obróciła się i złapała się pod rękę Roberta idąc do samochodu.
-Naprawdę przepraszam. -Odezwał się przyciszonym głosem Tommo.
-Będzie lepiej jak już pójdziesz.-Powiedział Pan Mądry.
-Wiesz, może ty pójdziesz?-Stanąłem w obronie kumpla, gromiąc go wzrokiem.
-Czy ty masz do mnie jakiś problem, Harry?-Och jak miło, że pamiętasz moje imię.
-Louis ma prawo tu przebywać tak jak każdy.-Odpowiedziałem zaciskając pięść.
-Sam sobie przeczysz mówiąc wpierw mówiąc, żebym poszedł, a teraz twierdzisz, że każdy ma prawo tu przebywać. Czyżbyś nie był pewny tego co mówisz?-Uśmiech na jego twarzy znacznie się poszerzył, widząc moje zakłopotanie. Cwaniak jebany.
-Przestań łapać mnie za słówka, okej? Wiem co mówię. Nie patrz na moją dziewczynę ani jej nie dotykaj, bo Ci kurwa zmażę ten cwany uśmieszek z tej mordy.-Złapałem go za koszulę. Chłopaczyna mało co się nie zesrał ze strachu.
-Hej, hej Harry daj spokój. Nie zapominaj, że jesteś na cmentarzu.-Poczułem dłonie przyjaciela odciągającego mnie od tego idioty.
-Jeszcze z tobą nie skończyłem. -Odsunąłem się od niego poprawiając swój garnitur. Kompletnie zapomniałem, że wszystkiemu przyglądała się Sky. Kurwa mać.-Słonko, przepraszam. poniosło mnie.-Chciałem złapać za jej dłoń lecz odrzuciła ją.
-Coraz częściej Cię ponosi.-Widziałem jak w jej oczach formują się kolejne łzy.-Dziękuję, że przyszedłeś Louis. Wiele to dla mnie znaczy.-Skierowała się do Tomlinsona. Wszyscy, kurwa, wszyscy byli lepsi ode mnie, a ja kurwa jak zawsze jestem tym najgorszym. Serio, nikt nie widzi, że ten zasrany Kol coś knuje i chce przypodobać się całej rodzinie Branks? Czy oni mają klapki na oczach, czy jaki chuj?
-Trzymaj się, Hazz.-Pożegnał się Louis, a ja uniosłem rękę do góry.
-Odwieź mnie do domu.-Sky rozkazała. Nie było nawet mowy, żebym odmówił. Potulny jak baranek szedłem za nią mijając Kola.
-Co się kurwa cieszysz?-Rzuciłem w jego stronę na co uniósł ręce w geście obronnym.
-A może ty się kurwa w końcu uspokoisz?-Warknęła na mnie Sky, a ja przewróciłem oczami.
Po kilkuminutowej wędrówce po cmentarzu nareszcie usiedliśmy w samochodzie i jechaliśmy do domu Branks. Niezręczna cisza wypełniała całe auto. Kiedy chciałem złapać swoją dziewczynę za rękę ona od razu ją zabierała z mojego zasięgu.Wypuściłem powietrze ze świstem i uważnie patrzyłem na mijające nas auta.
-Nie rozumiem kompletnie twojego zachowania, Harry.-Popatrzyłem na dziewczynę wyczekująco by powiedziała do końca o co jej chodzi. -Dlaczego tak dziwnie zachowujesz się w stosunku do Kola? Nie znasz go nawet. Robisz siebie palanta.-Sky mocno gestykulowała każde wypowiedziane słowo.
-Widzę jak robisz do niego maślane oczy.-Mruczę pod nosem na co dziewczyna zaczęła się śmiać.
-Serio? Serio, Harry? Kol był przyjacielem mojego brata i jest tylko dobrym znajomym. Nie masz być o nic zazdrosny. Wiesz, że tylko Ciebie kocham.
-Mam Sky. O ciebie. Wszyscy mi Ciebie zazdroszczą a ją nie chcę cie stracić-Spojrzałem na moment w jej oczy.
-Nie stracisz głuptasie. -Nachyliła się nade mną i złożyła całusa na moim policzku.
-Kocham Cię.-Złączyliśmy nasze dłonie.

***

Siedzieliśmy w piątkę przy stole i konsumowaliśmy potraw przyrządzonych przez obie kobiety. Razem z tatą dolewaliśmy wzajemnie do kieliszków białego wina. Margaret była wręcz wpatrzona jak w obraz w tego całego Kola. Trzymałem za rękę Sky i bawiłem się jej dłonią. Dziewczyna zachowywała się już trochę lepiej niż przedtem. Od czasu do czasu przytulała się do mnie lub całowała. Miałem na nią cholerną ochotę. Zacząłem wodzić palcami po jej udzie idąc coraz wyżej. Uniosłem w górę jej sukienkę i poczułem jej dłoń na swojej.
-Harry, później. -Posłała mi mały uśmiech, który odwzajemniłem.
-Chodźmy na chwilkę na górę, proszę?-Spytałem z nadzieją w glosie. Dziewczyna pokręciła głową i wstała od stołu, a tuż za nią ja.
-Zaraz wracamy.-Margaret skinęła głową, a ja złapałem za rękę moją Sky.
-Nudzi mi się tutaj. -Powiedziałem kiedy stanęliśmy na balkonie.
-Oj, Skarbie. Mi w sumie też. -Pocałowała mnie w usta co natychmiast odwzajemniłem. Złapałem ją za biodra i przyciągnąłem do siebie. Tak bardzo brakowało mi jej dotyku przez cały dzień. Położyła ręce na moim torsie i popchnęła tak żebym opierał się o barierkę. Założyła ręce na moim karku kiedy całowałam jej rozpaloną szyję.
-Kochanie?-Mruknęła kończąc pocałunek. Zakląłem w myślach.
-Słucham?-Szepnąłem, wypuszczając powietrze na jej odkrytą szyję.
-Przytul mnie, proszę.-Powiedziała prawie nie słyszalnie.
Bez zastanowienia oplotłem jej ciało swoimi ramionami. Schowała głowę w zagłębieniu mojej szyi. Pocierałem jej plecy, gdy na jej skórze pojawiły się dreszcze. Coś było nie tak.
-Co się dzieje, Misiu?-Spytałem spokojnie.
-Nic. Po prostu bardzo Cie kocham i jesteś dla mnie najważniejszy. Boże, ja Cię tak kurewsko kocham!-Krzyknęła, a ja uśmiechnąłem się i podniosłem jej podbródek by spojrzała na mnie.
-Kocham Cię bardziej i się nie kłoć. -Oboje się zaśmialiśmy, a ja cmoknąłem ją w nos.
-Dziękuje Ci za wszystko.-Odgarnęła spadający kosmyk na twarz.
-Proszę bardzo, kochanie. Od tego tu jestem. Chcę Cię uszczęśliwiać na każdym kroku. -Złączyłem nasze usta w słodkim pocałunku. Był pełen namiętności i pasji. Usta Sky idealnie pasowały do moich. Mógłbym je całować przez całe życie. Przerwała pocałunek i obróciła się w taki sposób, że jej plecy dotykała mojego torsu. Zaplątałem dłonie na jej biodrach, a głowę spuściłem na jej ramię. Była taką drobną osóbką. Razem podziwialiśmy gwiazdy, które zdążyły się już pojawić na niebie. Mógłbym tak stać przytulonym przez cały czas. Ważne, że miałem moją ukochaną przy sobie i trzymałem ją w swoich ramionach.
-Powinno być tak zawsze.-Powiedziała po dłuższej chwili ciszy.
-Jak, kochanie? -Spytałem nie bardzo wiedząc o co chodzi.
-Tak dobrze jak jest w tym momencie.-Wyczułem jak się w tym momencie uśmiecha.
-Jeśli rozwiąże się sprawa wyścigów, zamieszkasz ze mną, dobrze?-Odwróciłem ją w swoją stronę i patrzyłem na jej reakcję.
-Nie mówisz poważnie.-Przytknęła sobie dłonie do ust, by nie krzyczeć z radości. Wyglądała tak cudownie. Zabawne, cholernie zawróciła mi w głowie. Ożenię się z nią, bo jest tego warta. Chciałbym jej wszystko podarować co tylko zechce.
-Śmiertelnie poważnie. Chcę się kłaść i budzić przy tobie. Mieć Cię tylko dla siebie i z nikim się tobą nie dzielić. -Jeszcze bardziej ją do siebie przytuliłem.
-Mam nadzieję, że czas do wyścigów szybko minie i zamieszkam z tobą. Byłoby cudownie. Tylko ja i ty, w tak wielkim domu. Podoba mi się.- Jej serce zabiło mocniej, gdy się rozmarzyła.
-Może dzisiaj przenocujesz u mnie? Nie chcę byś była w pobliżu Kola.-Owinąłem wokół palców pasmo jej ciemnych włosów.
-Jesteś cholernie zazdrosny, panie Styles.-Zaśmiała się, co było melodią dla moich uszu.
-Mam o kogo.-Odpowiedziałem krótko i stanowczo.
-Wariat. Masz fajki?-Spytała szczerząc się w moją stronę.
-Tak. Dać Ci? -Pokiwała twierdząco głową, a ją wyciągnąłem kieszeni paczkę Marlboro. Zabrałem jednego papierosa i wsadziłem go sobie do ust. Zapaliłem go zapalniczką i zaciągnąłem się. Przyjemny smak nikotyny rozchodził się po moich płucach.
-Styles! To miało być dla mnie. -Obróciła się w moją stronę z oburzoną miną. Wypuściłem dym z ust na nią i szczypnąłem ją za tyłek.
-Nie musisz palić.-Odpowiadam ze śmiechem, a na jej twarzy pojawił się grymas
-No daj mi tego papierosa.-Przystawiałem go do jej ust i zabierałem drocząc się z nią. Złapała mnie za krocze i bardzo mocno je ścisnęła. To kurwa boli.
-Dasz?-Zacieśniła swój uścisk, a ja przekręciłem się z bólu.
-Masz. -Mówię podając jej papierosa i masując obolałe miejsce. Dziewczyna z uśmieszkiem zwycięstwa zaciągnęła się moim papierosem. Podziwiałem jak wypuszczała z ust idealne kłęby dymu tytoniowego. -Jesteś kurewsko pociągająca kiedy palisz.-Powiedziałem i zachłannie pocałowałem jej usta. Zapach tytoniu unosił się w powietrzu.
-Okej, śpię u Ciebie. -Oznajmiła z uśmiechem na twarzy i zgasiła butem papierosa.
-Zawsze dostaję to czego chcę. Więc po dzisiejszej nocy nie będziesz w stanie chodzić. -Wyszeptałem do jej ucha na co zachichotała.
-Chodźmy, bo pewnie martwią się o nas. Tylko sprawdzę jeszcze komórkę. -Wyplątała się z moich objęć na co zrobiłem smutną minkę. Podążyłem za nią do jej pokoju. Wzięła komórkę z łóżka i sprawdziła czy ma jakieś wiadomości. Usiadłem obok niej i przegryzałem jej ramię.
-Amber Cię pozdrawia i informuje, że niedługo tutaj wpadnie.-Stwierdziła sunąc palcem po wyświetlaczu.
-Też ją pozdrów.-Odpowiedziałem uśmiechając się. Artystka Amber.
-Niall wraca za kilka dni. Nareszcie chce się spotkać.-Wypowiedziała to z wielką ulgą, a ja poczułem ja zaczynała zbierać się we mnie agresja.
-Nigdzie z nim nie pójdziesz ani on nie przyjdzie do Ciebie. -Powiedziałem stanowczo i wpatrywałem się w jej twarz.
-Harry. To tylko przyjaciel.-Położyła mi dłoń na kolanie chcąc mnie uspokoić.
-Nie obchodzi mnie to. Nie ufam mu. Pocałował Cię.-Powiedziałem z obrzydzeniem w glosie.
-Porozmawiamy i tyle. Pamiętaj, że tylko Ciebie kocham głuptasie.-Cmoknęła mnie w usta i pociągnęła w stronę wyjścia z pokoju.
-Pamiętam.-Pocałowałem ją w skroń i razem zeszliśmy na dół.
Zasiedliśmy przy stole i próbowaliśmy wciąć się do rozmowy. Nalałem sobie do kieliszki wina, a mój ojciec rzucił mi wymowne spojrzenie. Hello, jestem pełnoletni. Przechyliłem kieliszek do ust tym samym opróżniając go w bardzo szybkim tempie. Lekko wzdrygnąłem się, gdy zobaczyłem jak Kol puszcza do Sky oczko. Ja tu, kurwa, siedzę do cholery, a ten ją podrywa i wcale się nie przejmuje moją obecnością. Okej, jeszcze raz go przyłapię na takim czym,ś to mu nagadam i mnie kurwa popamięta. Idiota. Złapałem moją dziewczynę za rękę i splotłem nasze palce. Popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się niewinnie. Wsłuchiwałem się w tą beznadziejną rozmowę o budowie nowej autostrady. Będzie nowy teren, by móc się ścigać. No cóż to nie będzie już wtedy ważne. Wyścig z Bieberem, będzie ostatnim wyścigiem w moim życiu. Nie chodzi mi o to, że przegram czy coś. Po prostu chcę z tym skończyć. Znaleźć uczciwą pracę i zapewnić życie w dostatku mojej Księżniczce. Wiem, że Malik nie pozwoli mi tak z dnia na dzień odejść, ale zawsze można coś wymyślić. Fakt, jestem najlepszy w te klocki, a moje odejście byłoby dla niego wielką stratą. Mówi się trudno. Niech zacznie trenować młodszych zawodników. Spojrzałem po raz kolejny na Archera i znów to zrobił. Puścił do niej oczko i uśmiechnął się tak jakby chciał ją zabrać na górę i nie wiadomo co z nią robić. Kurwa, tak nie może być.
-Możesz nie podrywać mojej dziewczyny?-Pytam, a adrenalina znacznie wzrasta. Wszystkich wzrok pada na mnie. Nie przeszkadzało mi to w tamtym momencie.
-Nie podrywam.Traktuję ją jako swoją młodszą siostrę.-Zaśmiał się posyłając mi ten głupkowaty uśmiech.
-A więc od kiedy ślinisz się na widok własnej siostry, co?-Sky zaczęła się dławić własną śliną. Margaret wraz z Robertem wytrzeszczyli na mnie oczy. Kol -ten jebany typ-zrobił się cały czerwony na mordzie. I co? Jeden - zero dla mnie, chuju.
-Harry, rozmawialiśmy o tym. -Sky potarła kojąco moją dłoń, kiedy doszła do siebie.
-Nie widzisz, że Cię ewidentnie podrywa? Robi to specjalnie.-Skierowałem na nią swój wzrok, a ona przewróciła oczami. Jak mnie to wkurwiało.
-Harry, wyjdźmy na zewnątrz porozmawiać. To nie czas ani miejsce na takie zachowanie.-Huh, będzie mnie uczył dobrych manier? Nie, dzięki.
-Idź.-Ponagliła mnie Sky. Nie miałem ochoty się z nią sprzeczać więc odszedłem od stołu, skierowałem się za nim.
Wyszliśmy obydwaj przed dom. Wyciągnąłem z kieszeni spodni papierosa i wsadziłem jednego pomiędzy usta. Sięgnąłem po zapalniczkę tym samym go odpalając. Zaciągnąłem się nim, a on mi się bacznie przyglądał.
-Już?-Popatrzyłem na niego niezrozumiale.-Skończyłeś już zachowywać się jak gówniarz?-Popatrzył mi prosto w oczy i już nie udawał tego milutkiego chłopaka. Teraz właśnie poznałem jego prawdziwe oblicze.
-To ty podrywasz moją dziewczynę i udajesz niewinnego.-Wzruszyłem ramionami wypuszczając powietrze z pomiędzy ust.
-Nie wiem co siedzi Ci w tym pustym łbie, ale zapamiętaj jedno. Nie pozwolę, by ktoś skrzywdził kogokolwiek z tej rodziny. Margaret i Sky już dużo wycierpiały. Więc jeśli nie masz co do Sky prawdziwych zamiarów, odejdź nim będzie za późno. Jest dla mnie -tak jak wspomniałem- młodszą siostrą. Dla twojej świadomości, przyjechałem tu tylko na grób przyjaciela, a nie żeby wpadać na rodzinne pogaduszki. James był dla mnie kimś ważnym. W pewien sposób jestem odpowiedzialny za te dwie kobiety. Nie chcę by znów cierpiały. Zrozum to koleś.-Odwrócił się i skierował z powrotem do domu.
Stałem tam jak wryty i studiowałem każde jedno słowo, które wypowiedział w tym momencie. Kurwa, znów nabrałem pochopnie złych podejrzeń. Okej, każdy może się co do kogoś pomylić. Nie to pierwszy, nie ostatni raz. Dokończyłem palić papierosa i zgniotłem butem peta. Kiedy chciałem udać się do środka domu, właśnie Kol go opuszczał.
-Pamiętaj o tym co Ci powiedziałem.-Uśmiechnął się do mnie i wyciągnął rękę w moją stronę. Tym razem uścisnąłem jego dłoń i przytaknąłem na wznak, że rozumiem o co mu chodzi.
-Miło było się znów spotkać. Do zobaczenia.-Skierował się do swojego auta i zajął miejsce kierowcy.
-Szerokiej drogi!-Krzyknęła Sky i pomachała mu podobnie jak jej mama. -Przysunąłem ją do mojego boku i pocałowałem w policzek. -O czym rozmawialiście?-Spytała zaciekawiona, a ja się zaśmiałem.
-Uświadomił mi coś.-Pogładziłem ją po policzku.-Nie mogę zdradzić co.-Pokiwała głową i jeszcze przez moment staliśmy patrząc jak czarne Audi odjeżdża z piskiem opon. To był ciekawy na swój sposób dzień.


____________________________________________________________________

Przeeepraszam, że ten rozdział jest taki beznadziejny i nic nie wnoszący. Nie miałam już na niego żadnego pomysłu. W następnym obiecuję się poprawić. Wybaczcie, proszę. xx

Proszę o ponowne wypełnienie ankiety, gdyż blogger wyzerował wszystkie ankiety -.-
Dodawajcie się do obserwowanych, miśki :D

Przepraszam za te błędy, które z pewnością się pojawiły !

Kocham Was ♥

@xAgata_Sz .xx

Ps. Zaczęłam tworzyć nowe ff „The Victim”  są już bohaterowie i startuję z nim w czerwcu!
Byłoby miło jakbyście zaobserwowali i dodali się do informowanych :D xx 


50 komentarzy = NEXT!

56 komentarzy:

  1. harreh jaki zazdrosny haha lubię go takiego *o*
    biedna sky, dobrze, że ma koło siebie takiego chłopaka, nie musi cierpieć w samotności :c
    djsaidjkzxnwiadsjzk oni są idealni razem, harry jest taki słodkii aw
    lubię to bardzo, a ten ziomek wydaje się być spoko, po tym co powiedział harryemu go polubiłam haha
    @lovyoubabycakes

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział!
    Czekam na next xx
    @Aj_Loff_Dimples

    OdpowiedzUsuń
  3. Booozeee to jest zajebiste czekam na nextaa

    OdpowiedzUsuń
  4. agkjsdfsakdjfhk Next jak najszybciej
    Dużo weny, @loudsquirrel

    OdpowiedzUsuń
  5. ja chce już następny *_* uyfg8dfyihfuiashasfuids

    OdpowiedzUsuń
  6. szybciej te 50 komentarzy, bo nie mogę się doczekać *_* ufhuisd omg

    OdpowiedzUsuń
  7. harry jaki zazdrosny hehe
    Na początku myślałam że ten Kol to jakiś dupek ale po tym co powiedział Harremu polubiłam go nawet :)
    wgl super rodział i czekam na następny ;**
    Pozdrawiam i życzę weny @okeyloux

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże świetny jest ten rozdział , czekam na nn <3


    @Hazz_My_Angel

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział. Czekam nacierpliwie na następny:))) _@dominika1993_

    OdpowiedzUsuń
  10. cudowny czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  11. Boze oni razem sa tacy idealni! <3
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Hazza jest słodki, kiedy jest zazdrosny<3
    Czekam na nn i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Powiedz mi dziewczyno w KTÓRYM momencie rozdział jest beznadziejny. No, bo ze mną chyba jest coś nie tak, bo ja tego nie widzę.
    Harry taki zazdrośnik, ale ma o co...
    Tak mi się szkoda Louisa zrobiło.
    OMG Harry poprosił ja aby zamieszkali razem to jest boskie!!!
    Czekam na następny rozdział xD <33


    @merrylittlemix

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana nie rozumiem Twojej złości na siebie. Takie spokojniejsze rozdziały też są potrzebne. Akcja nie może ciągle zapierdalać! Spokojnie kochana! Ten rozdział właśnie jest bardzo dobry. Daje moment na lekki oddech, ale pokazuje niezwykle charakter bohaterów i rozwinęłaś relacje między wszystkimi! Brawo!
    Na prawdę nie powinnaś się aż tak krytykować! Fajnie, że ruszasz z nowym ff! Na pewno będzie świetny!
    Co do Twojego zwiastuna (tak ja nadal pamiętam, mimo że nic nie robię.. jak zwykle), przepraszam Cię. Za obsuwę z komentowaniem też powinnam, ale kompletnie nie mam na nic teraz czasu. Nauka mnie pochłania i jak tak dalej pójdzie to zwariuje od ilości materiału do przyswojenia.
    Mam nadzieje, że nie masz mi za złe tego, ze musisz tyle czekać...
    Trzymaj się misia, Całuję :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idk dlaxego nie moge dodadc komenta dlatego odpowiem xd
      Z a j e b i s t y
      R O Z D Z I A L
      awwwww sky i harry
      Oni sa tacy slodcy omg
      A mama Skylet tak okropnie sie zachowala w stosunku Lou.
      On jest taki kochany;(
      Przyszedl przeprosic za cos czego nie zrobil a ta nnjego sie rzuca...
      Czekam na nexcik. Powodzenia misia :* caluski @niallzhuug dawna @lovmyangels

      Usuń
  15. Najlepszy!!!!!!!! !!!!
    @PracticeDreamer

    OdpowiedzUsuń
  16. Na początku myślałam że ten Kol to jakiś dupek , ale po rozmowie z Harrym stwierdziłem że jest spoko. Kurde... biedny Lou on chciał tylko przeprosić za o co tak naprawdę nie zrobił, ale z drugiej strony też rozumiem mamę Sky.
    Harry jaki zazdrosny. XD Ale kurde co z mamą Sky jest nie tak ?! Żeby gadać o Justinie i jeszcze go wychwalac -.-
    Rozdział jak zawsze pełen emocji. No ją chce następny szybciej te 50 komentarzy bo się nie mogę doczekać !!!!
    Życzę weny i do następnego :*
    LOL . Troszkę się rozpisałam. No trudno się mówi . XD
    @_agata_w

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja myslalam ze Kol to dupek a tu jednak okazalo sie inaczej.....
    Harry jakis ty zazdrosny hahahah ;)
    Jeszcze ta sytuacja na cmentarzu.... zeby tak potraktowac Lou :(
    Lou chcial przeprosic za cos co tak naprawde nie zrobil a tak zostal potraktowany..... ale mama Sky tez mogla byc zagubiona ta cala sytuacja wiec to ja usprawiedliwa.....
    Ale zeby tak chwalic Justina...... skandal niw dziwie sie ze Harry tak zareagowal i Sky
    Jeszcze te wyscigi..... Zayn i reszta..... boje sie pomyslec co moze stac sie na tych wyscigac.....
    Niall chce sie spotkac z Sky ale Harry taki zazdrosny ze jej nie pozwala hahaha Harry Harry xD
    Czekam na nastepny + swietny rozdzil ;)
    @andrejjj99

    OdpowiedzUsuń
  18. Matko, ten rozdział mam otwarty na telefonie od wczoraj i nie umiem znaleźć czasu żeby skomentować. Ale teraz wreszcie mam chwilę :)
    Tak więc: Hazza chce w przyszłości ożenić się ze Sky! Wohoo, tego się nie spodziewałam. A po wspólnej nocy Sky ma być tak obolała, że nie będzie w stanie chodzić... jakieś ciekawe plany, panie Styles? Hahaha
    A postać Kola, jest epizodyczna czy jeszcze się pojawi? Mam nadzieję, że nie, jeżeli Sky jest dla niego jak siostra, którą musiałby pociszać.
    Czekam na next :)
    @husaria1698

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej w koncu mialam chwile wolnego czasu i przeczytalam nowy rozdzial. Jest suuuuuper juz nie moge sie doczekac nastepnego czyzby James byl homoseksualista? Pozdrawiam Cie cieplo i zycze weeeeny:)
    @ineedmalikhug

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdzial zajebisty!! Hazza taki zazdrosny ze hoho ale to jest slodkie i chce sie w przyszlosci ozenic ze Sky byloby cudownie :) Pozdrawiam zycze weny i czekam na nn <3 Ania

    OdpowiedzUsuń
  21. Harry ty zazdrosniku :)
    Myślałam ze si pobiją. Dadza sobie po pysku. A tu taka zmiana akcji.
    Rozdzial ciekawy :)
    @JustinePayne81

    OdpowiedzUsuń
  22. Nadgoniłam wszystkie rozdzialy które nie miałam czasu przeczytać <3
    Uwielbiam twój styl pisania i te opowiadanie !!!
    Rozdział ten był mega ^^ Ta zazdrość haha :)) :P !! No i oczywiście biedny Louis

    czekam na dalsze <3 @Midgniht_MM

    OdpowiedzUsuń
  23. jestem chora, ale chce, żeby kol tutaj był wampirem.
    proooooooooosze!
    czekam na 50 komów i nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  24. Jestem!
    Ten rozdział był meeeegadługi, co naprawdę mi się podobało :)
    Myślałam, że będzie bardzo smutny ze względu na rocznicę śmierci brata Sky. A jednak (na szczęście) nie był aż tak depresyjny.
    Śmiać mi się chciało z całej tej sytuacji z ojcem Harry'ego i mamą Sky. W sumie zastanawiałam się jak zareaguje na to wszystko chłopak, ale jak widać całkiem w porządku :)
    Cieszę się, że Harry wspierał swoją dziewczynę w tak ciężkim dla niej dniu i zaskoczyła mnie obecność Louis'a na cmentarzu. Naprawdę polubiłam tego bohatera i jest mi go szkoda ze względu na to, że jest wplątany w sprawy Malika..
    Myślałam, że ten cały Kol to jakiś idiota próbujący uwieść Sky, a jednak myliłam się! Okazał się być całkiem w porządku.
    Cieszę się, że główni bohaterowie są ponownie szczęśliwi i czekam na następny.
    Ludzie, komentujcie!!!
    Buziaki, @erase_that ♡

    OdpowiedzUsuń
  25. Swietny, czekam na next <33

    OdpowiedzUsuń
  26. Jest genialny *.* Jejku jak ja się cieszę, że dodałaś ten rozdział...awww jaki Harry;) Harry powinien powiedzieć Sky o tym wyścigu....przecież ona zrozumie to, nie wiem czego on się obawia ..l
    Czekam na kolejny i życzę weny :-)
    @Best_faan_ever

    OdpowiedzUsuń
  27. cudny *.* awwww ;3

    OdpowiedzUsuń
  28. Hejka,
    Rozdział cudowny jak zawsze. Nwm jak możesz sądzić, że nie miałaś pomysłu <3 Kc Twoje opowiadania <333 czekam na nexta i życzę weny.
    Pozdrawiam, @FuckMe_Louisss

    OdpowiedzUsuń
  29. Hej Kochana <3
    Przepraszam że dopiero teraz..
    Ale Hary zazdrosny. Myślałam że pobije się z tym chłopakiem.
    Fajnie by było jakby razem zamieszkali. Ale pewnie Zayn tak łatwo nie odpuści :-\
    Wyścig musi przegrać Justin. Jednego idioty bèdzie mniej

    Dużo weny i czytelników wszystkich twoich fanfików
    Całusy <3
    @xiluvmyharryx

    OdpowiedzUsuń
  30. Cieszę się, że wszyscy przyjęli pozytywnie wiadomość, że Harry jest ze Sky, a mama dziewczyny z ojcem chłopaka. Przynajmniej jeden konflikt / kłopot z głowy ; )
    Szczerze mówiąc nie rozumiałam napadu furii Harry'ego na przyjaciela brata Sky i wydało mi się to dziwne, przecież on nie robił nic złego. Nie podrywał przecież Sky, przyszedł jedynie na grób swojegop zmarłego przyjaciela. Za to moment, w którym Kol dobitnie wyjaśnił Harry'emu, że nie ma się czego obawiać i że czuje się po prostu odpowiedzialny za obie panie Branks była taki ngdhtdeutrujgcj *_* Chciałabym widzieć wtedy minę Stylesa, haha <3. Uwielbiam Kola, a Hazza mógłby się trochę opanować z tą chorobliwą zazdrością, ale to nie zmienia faktu, że było to urocze <3.

    Kocham, uwielbiam i czekam na next

    xx

    OdpowiedzUsuń
  31. Jeej. Ciekawe jak wyjdzie wyścig. Kto wygra. Klaudia :D

    OdpowiedzUsuń
  32. zajebisty rozdział! xxx.

    OdpowiedzUsuń
  33. rozdział po prostu jest jvbaweve cvscsdb *o* brak mi słów juhsdvbhjvbschjs ;o czeka na nn x

    OdpowiedzUsuń
  34. wspaniały rozdział wgl blog mega ;o zaraz sie rozbecze ;o x

    OdpowiedzUsuń
  35. omg omg omg! dawaj juz nastepny rozdział ; oo nie umiem sie doczekac kolejnego!!

    OdpowiedzUsuń
  36. jestem taka happy a zarazem sad :) :( jak czytam twój blog jest po prostu najlepszy z wszystkich jakie do tej pory czytałam ;o a uwierz mi że było ich na prawde bardzo bardzo bardzo ale to bardzooo duzo ;o

    OdpowiedzUsuń
  37. prosze juz o next bo nie wytrzymam dłuzej ;o tak bardzo genialny rozdział #ily <3

    OdpowiedzUsuń
  38. hahah ciezko jest zrozumiec ich ;o Harry jakby mógł to kazdemu by zajebał :D płakac mi sie chciało jak byli na cmentarzu ;o i kurewsko zle zachowała sie matka Sky jak Lou pojawił sie na cmentarzu no, ale cóż...czekam z niecierpliwością na nastepny rozdział x

    OdpowiedzUsuń
  39. rozdział jest taki awww! *O*

    OdpowiedzUsuń
  40. moje słowa które bylam w stanie powiedzieć po przeczytaniu tego rozdziału to tylko 'O KURWA' i moja mina ;o O.O jest po prostu zajebisty ;oo czekam na nn x

    OdpowiedzUsuń
  41. Bvykssgshs *_*

    OdpowiedzUsuń
  42. hahahaha Hazz taki zazdrosny ;o mógł mu zajebac hahaha on chce wszystkim zajebac ;o czekam na nastepny rozdział i zycze weny! kc ;*

    OdpowiedzUsuń
  43. Szkoda mi Lou, to było chamskie

    OdpowiedzUsuń
  44. ygbchasvbchyjuasvcujsdchyjuasbvchyjubdhyvsdghcvjbucuoasdhivbcxdhjcbvhjsd to są na dzien dzisiejszy wszystkie moje emocje po przeczytaniu rozdziału ;p

    OdpowiedzUsuń
  45. brak mi słów tak bardzo wspaniały rozdział ; oo łzy miałam w oczach gdy go czytałam. pozdrawiam i życze weny!

    OdpowiedzUsuń
  46. o kurwa ja pierdole *.* najlepszy z najlepszych!

    OdpowiedzUsuń
  47. nie wiem co powiedziec tzn. napisać.... tyle emocji ;o musze sie ogarnac czekam na kolejny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że zaspamaowałaś mi komentarzami :)))
      W taki sposób na pewno nie będą dodawane rozdziały :)

      Usuń
  48. Ale mi wstyd ze dopiero tera komentuje o jaaa, przepraszam misia :(
    Jaram sie, ze wprowadzials kola *,* mam nadzieje ze bedzie jeszcze w kilku rozdzialach, wg jak zobaczylam jego gifa w rozdziale to wiesz zgon, orgazm na miejscu itp nie :)
    Hahaha a Harry zazdrosny jest najlepszy! Haha bez kitu kocham jego pov!
    I zal mi jest mojego tomlinsonka :( biedactwo moje, suka z tej matki sky..no ale w sumie rozumiem ja ale sam fakt jak mozna zlodcic sie na tomlinsonka? :(
    Najbardziej to nie moge sie doczekac rozdzialu w ktorym bedzie impreza chyba wiesz czemu haha xddd
    Buziaki xxxxxx

    OdpowiedzUsuń
  49. Rozdzial super jak zawsze.
    Ciekawi mnie co dalej sie bedzie dzialo.
    Hazz taki uroczy :)

    Ale troche niefajnie, ze stawiasz takie ultimatum. Rozsylaj to wiekszej liczbie osob, dodawaj krotsze rozdzialy, ale czesciej itp.
    Tak troche szantazujesz te swoje czytelniczki...
    Rozumiem motywacja i te sprawy, ale musisz na te komentarze znalesc inny sposob :)
    POWODZENIA :D

    OdpowiedzUsuń
  50. P.s. Spam to też komentarze <3

    OdpowiedzUsuń
  51. Jej, świetny rozdział! Nie gadaj głupot!
    Ledwo się powstrzymałam, żeby nie wybuchnąć śmiechem na całe gardło, jak Harry ugryzł Sky xDD
    A wiedz, że siedzę na polskim w drugiej ławce :PP
    To było takie hdfmvxyl jak Harry zaproponował jej wspólne mieszkanie! Tak się cieszę <3
    Wgl mówłam jak bardzo go uwielbiam w tym opowiadaniu? Zwłaszcza jak jest zazdrosny *.* jeej, nic tylko go kochać :D
    Przepraszam, że dopiero teraz, ale miałam masę nauki :((
    Czekam niecierpliwie na next <3

    OdpowiedzUsuń
  52. Ta reakcja Harry'ego jak mama Sky zaczęła wspominać o Justinie była genialna! Myślałam, że w którymś momencie wstanie i nie powstrzymując się, uderzy ją w twarz.
    Tak wiem, przeepraszam. Okropnie to musiało by wyglądać, ale jestem zła :(
    Hahahahahahaha! Za bardzo skupił się na Bieberze i ugryzł ją w usta. Pozdro Harry! Wampiry Styles wkracza do akcji :)
    Najbardziej boję się tego wyścigu i sama nie jestem pewna za kim mogłabym być, dlatego pozostawię to dla siebie (słodka tajemnica) :)
    I przechodzę dalej, bo już nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń