Strony

niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział XXXVII

Udało mi się coś w końcu napisać bądźcie ze mnie dumni! :) Mam nadzieję, że się spodoba i podzielicie się ze mną opinią w komentarzach. Dziękuję, że wciąż tutaj ze mną jesteście! xx
Pytanie! Wolicie krótkie rozdziały i szybciej dodawane czy dłuższe raz na miesiąc? ;3

__________________________________________________



Amber's P.O.V.

Nikt nie zrozumie jak to jest stracić bliską swojemu sercu osobę, z którą wiązało się całą swoją przyszłość. Miało się plany jak ma potoczyć się nasze życie. Wszystko zaplanowane, dopięte na ostatni guzik, aż w pewnym momencie, w jednej chwili tracisz to wszystko i nie widzisz powodów, aby samemu kontynuować to co zbudowaliście razem. Zrozumie to tylko ta osoba, która sama to przeżyła. Najgorsze jest to, gdy ktoś mówi ci, że wszystko będzie dobrze, że się ułoży, a tak naprawdę sam w to nie wierzy. Więc jaki jest sens mówienia tego i pocieszania? Żeby coś powiedzieć musisz sam w to uwierzyć, a nie wciskać komuś kit, gdy wiesz, że cała ta sytuacja jest beznadziejna.

Straciłam go. Nawet nie zdążyłam się pożegnać i myślę, że wcale nie potrafiłabym tego zrobić. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Nikt nie jest w stanie pożegnać się z ukochaną osobą, która jest dla ciebie najważniejsza na tym całym niesprawiedliwym świecie. To okropny ból, gdy dowiadujesz się, że twoja miłość już do ciebie nie wróci.

W ten feralny dzień byłam najszczęśliwszą osobą na świecie, ale do czasu. Miałam swojego chłopaka przy sobie, a dziecko pod swoim sercem. Byliśmy u lekarza na badaniach, a przy okazji dowiedzieć się jakiej płci będzie nasze maleństwo. Będzie to dziewczynka. Radość jaka nas oboje ogarnęła była niesamowita. Cieszyliśmy się, a Dean wręcz pękał z dumy, że urodzi mu się córeczka. Twierdził, że będzie najlepszym ojcem jakiego można sobie wyobrazić, a ja przy nim będą szczęśliwa, bo zapewni nam wszystko, aby żyło się naszej trójce jak najlepiej. Tylko szkoda, że nigdy nie przekonam się jak to by było, bo jego już nie ma.

Zrobiłam dla nas kolację, którą zjedliśmy z uśmiechem na twarzy, a następnie poszliśmy do łóżka, gdyż zaczynałam być coraz bardziej zmęczona. Po wspólnej kąpieli ułożyłam głowę na jego klatce i bawiłam się jego palcami. On zaś przytulał mnie do siebie, szepcząc jak bardzo mnie kocha i jak ważna dla niego jestem. Muszę przyznać, że to wystarczyło mi do bycia szczęśliwą. Rozmawialiśmy o tym jak urządzimy pokój dla naszej córki i jak damy jej na imię. Wspólnie wybraliśmy, że będzie nazywać się Samantha. Oboje byliśmy zadowoleni z tego wyboru. Imię musiało być wyjątkowe tak jak i ona. Po naszych rozmowach złożyłam namiętny pocałunek na jego ustach i oboje pogrążylismy się we śnie. Przynajmniej tak myślałam. Mój sen był zbyt ciężki by dostrzec, że nagle opuścił nasze łóżko, a następnie mieszkanie.

Gdy na drugi dzień otworzyłam oczy i przejechałam dłonią po miejscu, gdzie miał znajdować się mój ukochany, okazało się ono puste. Jęknęłam niezadowolona, gdyż przez ten czas, gdy byliśmy razem znienawidziłam budzić się sama. Przetarłam oczy i przyłożyłam dłoń do mojego, sporego już, brzucha, w którym żyła sobie nasza mała Samantha. Uśmiechnęłam się sama do siebie i po krótkim czasie przeniosłam się do pozycji siedzącej. Spojrzałam na budzik, który znajdował się na szafce obok, a tuż przy nim była zapisana mała biała karteczka. Sięgnęłam po nią i zapoznałam się z treścią.

"Kocham Cię i nasze maleństwo, zawsze o tym pamiętaj. Zawsze będę czuwać nad Wami, niezależnie od sytuacji. 
Dean xx"


Na moje usta wkradł się uśmiech, ale też poczułam w pewnym stopniu niepokój. Bałam się, że mogło się coś stać. Wzięłam do rąk komórkę i wybrałam jego numer. Po kilku sygnałach odezwał się, ale jedynie, że nie może teraz rozmawiać, ale odezwie się jak najszybciej. To była jego poczta głosowa. Moje serce zaczęło kołatać z niepokoju. Napisałam jeszcze sms, by jak najszybciej oddzwonił.

Później wykonałam poranną toaletę, a następnie przygotowałam sobie śniadanie. Kiedy już zaparzyłam sobie melisy, udałam się do salonu i włączyłam telewizor. Zaczęłam 'skakać' po kanałach, by znaleźć coś wartego uwagi. Kiedy natrafiłam na program informacyjny, mój telefon zaczął dzwonić. Przyłożyłam urządzenie do ucha, a po drugiej stronie usłyszałam głos mojej rodzicielki. Zaczęła pytać co u mnie i oznajmiła, że dziś do mnie wpadnie.

Nagle na ekranie telewizora pojawiło się zdjęcie młodego mężczyzny, którego nie mogłam sobie za nic przypomnieć, ale doskonale wiedziałam, że gdzieś już go spotkałam. Dziennikarz poinformował, że wczorajszej nocy odbył się nielegalny wyścig, w którym ów mężczyzna zginął, gdyż jego auto stanęło w płomieniach, ale nie był on jedyną ofiarą. Pojawiło się kolejne zdjęcie i nie mogłam uwierzyć, że przedstawiało ono mojego chłopaka. Kubek, który trzymałam w rękach wyleciał mi z rąk i rozbił się o podłogę. Moje serce przyspieszyło swoje bicie, a całe ciało oblał zimny pot. Czas jakby stanął w miejscu. Dochodziły do mnie wołania mojej mamy, czy wszystko w porządku. Nie mogłam wykrztusić z siebie żadnego słowa. To okropne uczucie kiedy twój cały świat w jednej chwili się rozpada. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, a ból w klatce piersiowej był nie do zniesienia. Nie mogłam złapać powietrza, a po chwili przed oczyma zrobiło mi się ciemno.

Nawet nie wiedziałam jak i kiedy znalazłam się w naszej sypialni. Widocznie musiałam stracić przytomność, a moja mama do mnie przyszła. Nastraszyłam się i odruchowo złapałam się za brzuch by sprawdzić czy z moim skarbem wszystko w porządku. Na szczęście nadal mogłam czuć jak kopie. Do moich oczu napłynęły łzy, które z czasem przerodziły się w wielki szloch. Nie mogłam się pogodzić, że mój ukochany nie żyje i zostanę sama. To okropne uczucie stracić osobę dla której tak naprawdę tylko się żyło. Wszystkie nasze plany na wspólne życie zostały przekreślone. Nie życzyłabym nikomu być na moim miejscu, nawet największemu wrogowi.

Tak właśnie przedstawiały się wydarzenia z tego dnia, który całkowicie zmienił moje życie. Czułam wewnętrzną pustkę, bo przecież moja druga połowa serca właśnie umarła. Przez te kilka dni moje życie straciło sens. Nie miałam ochoty na nic. Nie chciałam go widzieć martwego, bo chciałam go zapamiętać jako tego wesołego chłopaka, który kochał mnie całym sercem. Oddałabym wszystko by znów go zobaczyć uśmiechniętego, poczuć jego dotyk, zapach. Trwać przy nim na zawsze. Najgorsze jest to, że Samantha nigdy go nie zobaczy i nie przekona się jak wspaniałego miałaby ojca. To jest najbardziej przytłaczające. Nawet nie chodzi tu o o mnie, ale o nasze maleństwo. To ono będzie najbardziej poszkodowane.

Teraz gdy od śmierci mojego ukochanego minęło kilka dni. Siedziałam na krześle w kuchni i piłam wodę, wpatrując się w jeden punkt. Byłam jak zahipnotyzowana. Nie wiedziałam co mam teraz ze sobą zrobić. Przepłakałam te wszystkie dni bez niego u boku i szczerze miałam ochotę znaleźć się przy nim. Nie chciałam żyć bez niego. Gdybym nie była w ciąży popełniłabym samobójstwo, bo jaki jest sens żyć bez kogoś dla kogo mogłaś oddać wszystko co miałaś? No właśnie, żaden. Jedynie Samie trzymała mnie przy życiu.

Nagle w mieszkaniu rozległo się pukanie. Nie miałam ochoty nikogo widzieć. Chciałam być sama i przeżywać utratę bliskiej mi osoby. Nie mogłam już słuchać tego jak wszyscy powtarzają mi, że wszystko będzie dobrze, a tak naprawdę sami w to nie wierzyli. To było okropne. Przesadna troska też nie była niczym dobrym wręcz przeciwnie, strasznie mnie irytowała. Pukanie nie ustępowało więc w ostateczności podniosłam się z krzesła i ruszyłam w stronę drzwi. Nie patrzyłam nawet przez wizjer tylko od razu otworzyłam. W drzwiach stał Niall ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy. To już drugi raz od kilku dni kiedy go widzę. Za pierwszym razem zamknęłam mu drzwi przed nosem.

- Nie chcę twojej litości - powiedziałam na wstępie i patrzyłam na niego moimi zaszklonymi i czerwonymi oczami.

Wszedł do pomieszczenia i zamknął za sobą drzwi.

- Nie zamierzam ci jej okazywać. Przyszedłem powiedzieć ci - przerwałam mu.

- Że wszystko będzie dobrze i się ułoży? Skąd ja to znam? Nie powinieneś cieszyć się, że moje życie się rozpadło? Czy właśnie nie tego oczekiwałeś bym cierpiała?  - wyrzuciłam ręce do góry z poirytowania.

- Nie, bo nigdy nie chciałem dla ciebie takiego życia. Dobrze wiesz, że dla mnie najważniejsze było i jest i będzie twoje szczęście. Nie ważne czy ze mną, czy z kimś innym. Pogodziłem się już z naszym rozstaniem - kiedy to mówił ciągle patrzył mi w oczy i wiedziałam, że to było szczere.

- Tak bardzo mocno go kocham - powiedziałam, a z moich oczu zaczęły wypływać kolejne łzy.

Nie potrafiłam powstrzymać się od płaczu, to było silniejsze ode mnie. Poczułam jak przytula mnie do siebie i chciałabym, aby to były ramiona Dean'a. Niestety tak nie było i już nie będzie. Wtuliłam się w jego ciało i płakałam. Trwaliśmy w tym uścisku bardzo długo, a on głaskał czule moje plecy. Nie mówił, że wszystko będzie dobrze ani mnie nie pocieszał i to w nim ceniłam. Po prostu stał i tulił do siebie i to wystarczyło.

- Pomogę ci przez to przejść - wyszeptał w moje włosy i pocałował w czubek głowy.

Chciałabym, żeby ten cały wypadek okazał się złym snem, z którego się obudzę, a Dean będzie słodko spał przy moim boku.

13 komentarzy:

  1. Rozdzial swietny a pisz je takie jakie ty chcesz i kiedy chcesz mi jic nie przeszkadza jest idealnie zycze weny mis x @xxmysweetlovato

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo udany.
    Genialny.
    Życzę mnóstwo weny.
    Buziaki
    _@dominika1993_

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział genialny <3
    życze weny

    OdpowiedzUsuń
  4. o boziu
    jaki cudowny rozdział
    kocham, kocham, kocham
    krótkie i szybciej :)
    buziaki @luvmyStyles_94

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie chciałabym być w skórze Amber. Nawet nie zdąrzyła się z nim pożegnać. Jejku czytając ten rozdział miałam łzy w oczach. Ten rozdział strasznie poruszlyl moje serce :'(. Jest mi naprawdę przykro.
    Niall. Ahh Niall. Taki genialny jest ten blondynek <3. Zawsze będzie ją kochał :3 to takie piękne. Uwielbiam go.
    Komentarz taki krótki, ale chciałam nim przekazać jak bardzo kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. O jezu rycze
    Tak mu szkoda Amber
    Ale ci ze Sky?
    Tylko mi nie mow ze nie zyje
    Nieeee
    Cudowny rozdział
    Krótkie i sszybciej
    Kocham xx
    @Faza_Bo_Hazza

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że szybciej i długie.
    To jest ta trzecia opcja?;D

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział już nie umiem się doczekać kolejnego! x @Malikowaaa_69

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale zamulilam z tym kom. Juz dodaje! ;)

    Idk jak inny, ale ja od poczatku rozdzialu mialam lzy w oczach. Masz ogromy telent do pisania. Ten rodzial tak mnie wciagnal i tak nagle zrobilo mi sie smutna, ze musialam przerwac czytanie, bo nie umialam dotrwac do konca... na prawde swietny rozdzial.
    Szkoda mi Amber. Zostala sama z coreczka. To musial byc dla niej szok, dowiedziec sie, ze jej chlopak nie zyje... :(
    Mam nadzieje, ze sie pozbiera i ulozy sobie zycie. Na szczescie jest Niall. Miejmy nadzieje, ze pomoze jej.
    Swietny rozdzial.
    Czekam nn.
    @andrejjj99

    PS. Ja osobicie wole DLUZSZE I SZYCBIEJ dodawane rozdzialy, ale to tylko szczegol. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieje ze Amber i Niall beda razem lub chociaz beda przyjaciolmi bo ta dziewczyna bedzie teraz potrzebowala pomocy przy dziecku. Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  11. jejku cudowny ! czekam na następny @louisscat

    OdpowiedzUsuń