Strony

sobota, 14 marca 2015

Rozdział XL

Jeszcze tylko epilog...






Lekki podmuch obległ mój kark, a następnie palce sunęły po moich odkrytych plecach. Udawałam, że gesty Harry'ego na mnie nie działają, ale mimo tego uśmiechałam się w poduszkę. Kiedy przygryzł płatek mojego ucha, jęknęłam i obróciłam się na bok. Przywitał mnie piękny uśmiech mojego narzeczonego. Nachylił się nade mną i pocałował mnie w czoło. Przyciągnęłam go bliżej do siebie i złożyłam na jego ustach krótki pocałunek.

- Jak się spało? - spytał, zaczesując dłonią do tyłu swoje, już długie, włosy.

- Dobrze, ale tak nie chce mi się wstawać - przeciągnęłam się, a następnie wtuliłam się w jego tors.

- Im szybciej załatwimy wszelkie formalności, szybciej będę mógł cię poślubić - pogładził mój policzek.

- Wiem, wiem. Trochę się stresuję całym tym ślubem. Wolałabym pobrać się w Vegas, tak nagle, bez całych tych szopek.

Naprawdę przerażało mnie to wszystko. Ten dzień miał być tylko dla nas, ale skoro będzie tylu gości to przyjęcie nie będzie już takie kameralne. Może z mojej strony gości dużo nie przybędzie, ale od rodziny Styles'a jest ich multum. Ci wszyscy kuzyni, kuzynki, dziadkowie, wujkowie, znajomi. Trochę to przytłaczające, gdy ode mnie będzie tylko mama i kilku najbliższych znajomych. 

- Nigdy nie marzyłaś o tym by mieć piękną suknię, wystrojoną salę, dużo gości? - okręcił wokół palców kosmyk moich włosów.

- Oczywiście, że tak, ale to wszystko nie jest tak ważne. Najważniejsze jest to, że się kochamy. A to tylko zwykły papierek.

- W sumie to masz rację, ale wiesz, że to zawsze lepiej wygląda. Chcę żebyś czuła się jak księżniczka - posadził mnie na swoim brzuchu i złączył nasze usta w słodkim pocałunku. 

Jego dłonie błądziły pod materiałem mojej koszulki, zaś ja masowałam jego kark. Po tych wszystkich terapiach i spotkaniach z psychologiem, w końcu mogłam przełamać się strachu przed dotykiem mężczyzny. Zajęło mi to sporo czasu, ale cieszyłam się z tego, że Harry jest wyrozumiały. Nie robił niczego na siłę. Wiedział kiedy przerwać nasze pieszczoty, by nie narzucać się mi. Byłam pełna podziwu, że potrafił trzymać ręce przy sobie, bo kiedyś było to dla niego trudne. W końcu jak sam powiedział: "czego się nie robi dla swojej ukochanej".

- Koniec tego dobrego - zagryzł mój obojczyk i przejechał po nim językiem. - Musimy się zbierać. Na 14 mamy umówione te wszystkie sprawy, a ty masz na 18 iść na przymiarkę. 

Pocałował mnie przelotnie kilka razy i podniósł się z ciepłego łóżka. Jęknęłam niezadowolona i opadłam brzuchem na poduszki. Długo nie mogłam leżeć, gdyż zaczął mnie łaskotać. Piszczałam i śmiałam się na zmianę, rzucając się po całym łóżku próbowałam się bronić. Jednak on nie dawał za wygraną. Kiedy dopadł się do moich stóp, kopnęłam go prosto w twarz. 

- Ała! - krzyknął, łapiąc się za nos. 

- Nic ci nie jest? - spytałam zatroskana. 

Natychmiast znalazłam się przy nim i z przerażoną miną chciałam zobaczyć jego twarz. Kiedy przyłożyłam dłonie do jego rąk, zaczął się śmiać i przełożył mnie przez ramię. Następnie wstał i zaczął nieść mnie do łazienki.

- Wystraszyłeś mnie! - pisnęłam i biłam rękoma o jego umięśnione plecy, ten tylko się śmiał.

- Masz pecha, księżniczko - klepnął mnie w tyłek, gdy ja nadal byłam przewieszona przez jego plecy. - Daję ci pół godziny na ogarnięcie się i wychodzimy - odstawił mnie na podłogę i pocałował w czoło.

- A ty co w tym czasie będziesz robić? - spytałam, zakładając ręce pod piersiami.

- Przygotuję nam śniadanie - odpowiedział z wielkim uśmiechem na twarzy i pstryknął mnie w nos, by zaraz zamknąć mnie w toalecie.

Podeszłam do wanny i odkręciłam kurki z ciepłą wodą. Wlałam płyn do kąpieli i czekałam aż wanna napełni się do połowy. Z półki przy umywalce wzięłam gumkę do włosów i związałam je wysoko na czubku głowy. Pozbyłam się koszulki Harry'ego, w której spałam i wrzuciłam ją do kosza z brudami, tuż po tym pozbyłam się dolnej bielizny. Kiedy wanna była już wystarczająco napełniona, powoli w niej usiadłam, rozkoszując się ciepłym. Zanurzyłam w niej całe ciało i oparłam się jej krawędź, przymykając przy tym oczy.

Zaczęłam rozmyślać o tym co w najbliższym czasie miało się wydarzyć. Za kilka miesięcy miałam poślubić mężczyznę mojego życia i spędzić z nim resztę życia. Nie mogłam się już doczekać kiedy stanę na ślubnym kobiercu. Ja ubrana w piękną. długą białą suknię z welonem, a on przyodziany w najlepszy garnitur. Nasz wzrok skierowany tylko na siebie, szczere uśmiechy. Później przysięga małżeńska, założenie obrączek, które są formalnym potwierdzeniem naszej miłości, a na koniec długi i namiętny pocałunek, Zabawa do białego rana, noc poślubna i miesiąc miodowy we Francji, tak jak sobie zaplanowaliśmy. Wszystko niczym jak w bajce czy filmie romantycznym, nieprawdaż? Marzenia każdej kobiety. Ale czy moje miały prawo się spełnić? Owszem chciałabym, żeby to wszystko się ziściło, ale po tym co przeszłam, obawiałam się, że coś może pójść nie tak. W końcu nie zawsze jest tak jak sobie zaplanowaliśmy, prawda?

Kiedy woda zaczęła być letnia, zaczęłam szorować całe ciało bardzo dokładnie. Zajęło mi to jakieś 15 minut. Wytarłam, a następnie owinęłam się ręcznikiem i poszłam do sypialni po świeże ubrania. Wybrałam z szuflady czarną bieliznę, a z szafy szarą koszulkę i ciemne spodnie. Dzisiaj akurat było pochmurnie, więc za kilka godzin zacznie prawdopodobnie padać deszcz. Ach te uroki mieszkania w Anglii. Zniknęłam ponownie za drzwiami łazienki i zaczęłam się ubierać. Kiedy zakładałam koszulkę popatrzyłam w lustro i przejechałam palcem pod lewą piersią, gdzie znajdował się tatuaż wykonany przez Harry'ego. Na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. Byłam bardzo z niego zadowolona tak samo jak z mojego związku z tym osobnikiem. Po ubraniu się, umyłam dokładnie zęby i rozczesałam włosy, zostawiając je rozpuszczone. Wykonałam lekki makijaż i gotowa wyszłam z pomieszczenia, udając się do kuchni.

Zastałam w niej Loczka, nakładającego na talerz jajecznicę ze szczypiorkiem. To było jego jak zarówno moje danie popisowe na śniadanie. Zawsze jedliśmy z jednego talerza, by nie mieć dużo naczyń do zmywania. Nie lubiliśmy zmywać, a gdy nasza zmywarka została zepsuta, było to nieuniknione. Postawił na środku talerz i wręczył mi do rąk widelec, siadając tuż przy mnie, tak, że nasze kolana się stykały.

- Smacznego - powiedzieliśmy wraz i wzięliśmy się za pałaszowanie naszego śniadania.

Podczas wspólnego posiłku gawędziliśmy o różnych sprawach dotyczących ślubu. Styles miał 1000 pomysłów na minutę, z których połowa była tak psychicznie chora, albo śmieszna, że prawie udławiłam się własną śliną. Podczas przyjęcia chciał wraz ze mną uciec i pojechać w jakieś miejsce, gdzie można skoczyć na bungee. Oczywiście od razu ten pomysł został przeze mnie skreślony, gdyż panicznie boję się wysokości. Podczas takiego skoku, albo tuż przed nim dostałabym zawału.

- A co myślisz o tym, żeby zamiast zaproszeń na ślub, Sheeran każdemu zrobiłby tatuaż z naszymi inicjałami? - na tak głupie pytanie, parsknęłam śmiechem i popukałam go w czoło.

- Nie wiem skąd bierzesz te pomysły, ale proszę przestań i zmywaj naczynia - zrobił zawiedzioną minę, a ja cmoknęłam go w czoło.

- To byłoby chociaż oryginalne i niepowtarzalne - wzruszył ramionami i wziął się za wykonywanie tego co mu powiedziałam.

- Pomyślimy nad tym później, idę się ubierać - poinformowałam go i ruszyłam do przedpokoju.

Tam ubrałam brązową kurtkę z kożuszkiem i botki tego samego koloru. Wyszłam z domu przed werandę i czekałam na Harry'ego. Rozkoszowałam się świeżym powietrzem i widokiem pięknie uprawionego ogródka, którym sama się zajmuję. Oczywiście nie zabrakło tam czerwonych róż, które za niedługo powinny rozkwitnąć. Upamiętniają one James'a i to właśnie je, składam na jego grobie.

Po pewnym czasie drzwi za mną zaskrzypiały, a na mojej odkrytej szyi zagościł bawełniany szalik, który podarowała mi kiedyś mama. Ramiona Styles'a owinęły się wokół mojego ciała, a swoją brodę oparł na moim barku.

- Jest wietrznie, a nie chcę, żebyś się przeziębiła - cmoknął mnie w tył głowy.

- Kocham cię za tą twoją opiekuńczość - odwróciłam się do niego i obdarzyłam go krótkim, ale namiętnym pocałunkiem.

- A ja kocham ciebie za to, że sprawiasz, że z dnia na dzień, jestem szczęśliwszy przy tobie - uśmiechnęłam się na jego słowa i wtuliłam w jego ciało.

Staliśmy w takiej pozycji przez kilka minut, a następnie skierowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w stronę centrum miasta.

***

Zegar wskazywał za dwadzieścia osiemnastą. Byłam już zmęczona wszystkimi przygotowaniami. Chciałam usiąść sobie przy kominku i popijać malinową herbatę. Byłabym wtulona w bok narzeczonego i cieszyłabym się spokojem. Jednak czekała mnie jeszcze przymiarka sukni. Czas spędzony w tych wszystkich zakładach mijał bardzo powoli, a gdyby nie towarzystwo Harry'ego, prawdopodobnie wydłubałabym już sobie oczy łyżeczką do tortu. Od tych słodkości wszelkiego rodzaju, zaczęło mnie już mdlić. Nie wiedziałam, że wybieranie tortu będzie takie męczące. Skąd tyle smaków. Każde z nas miało inne ulubione smaki. Ja nienawidziłam w cieście ananasów ani wiórek kokosowych, ale uwielbiałam toffi i wanilię. Harold wręcz przeciwnie. Uwielbiał ananasy, kokosy, ale nienawidził wanilii, a toffi było dla niego zbyt mulące. I jak coś wybrać? Ostatecznie tort jest czekoladowo-bananowo-malinowy. Mam tylko nadzieję, że żaden z zaproszonych gości nie ma uczulenia na te produkty.

Aktualnie byliśmy w drodze do salonu z sukniami ślubnymi "Blanka". Moja głowa odmawiała mi już posłuszeństwa i ciągle latała mi na boki. Naprawdę byłam zmęczona. Kwadrans jazdy i byliśmy na miejscu. Oczywiście Harry nie mógł ze mną wejść i zobaczyć mnie w kreacji ślubnej, bo to przyniosłoby pecha. A tego już jest za dużo w naszym życiu.

Odpięłam pasy bezpieczeństwa, kiedy Styles zgasił silnik i poprawiłam włosy, które od wilgotności były powykręcane we wszystkie możliwe strony.

- Napisz mi, albo zadzwoń o której mam cię odebrać, dobrze? - skinęłam i nachyliłam się, aby pocałować go delikatnie w usta.

Przyciągnął mnie bliżej do siebie i objął moją twarz dłońmi, pogłębiając pocałunek. Całował mnie tak, jakby zaraz świat miał się skończyć. Jego język czule pieścił moje podniebienie, a moje ręce bawiły się jego miękkimi lokami. W moim sercu coś zakuło, jakbym po raz ostatni miała doświadczyć tego momentu. Prawdopodobnie to tylko głupie wyobrażenie. Przecież w końcu musi zacząć być dobrze.

- Kocham cię, przyszła pani Styles - wyszeptał i cmoknął mnie po raz ostatni w czoło.

- A ja ciebie, panie Styles - uśmiechnęłam się i po chwili wyszłam z samochodu.

Loczek otworzył jeszcze szybę i wysłał mi w powietrzu buziaka, którego złapałam i przytuliłam do serca.

- Do później, kochanie - pomachałam mu na pożegnanie i udałam się w stronę budynku.


***

Byłam w przymierzalni i ubierałam się nareszcie w swoje ubrania. Cała ta przymiarka trwała aż półtora godziny. Moja sukienka od ostatniego przymierzania stała się na mnie ciut za wąska, więc krawcowa musiała nieco ją poszerzyć. Wyciągnęłam telefon z torebki, by zadzwonić do Harry'ego, aby po mnie przyjechał tak jak ustaliliśmy. Na ekranie pojawiło się już pięć nieodebranych połączeń właśnie od niego. Trochę się przeraziłam, że coś się stało, więc natychmiast chciałam oddzwonić. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam, aż usłyszę głos ukochanego.

- Dzwoniłeś. Coś się stało? - spytałam natychmiast, gdy się odezwał.

- Tak, słuchaj skarbie, nie dam rady teraz przyjechać. Jakiś kretyn przebił mi opony, jak byłem w sklepie i teraz muszę je zmienić. Poczekaj na mnie jakąś godzinkę, dobrze?

- Zamówię taksówkę po prostu.

- Nie, naprawdę zaczekaj.

- Spokojnie, kochanie. Wrócę taksówką. Kocham cię.

- Och, dobrze, ale obiecaj, że będziesz uważać.

- Obiecuję. Do zobaczenia w domu.

- Pa, księżniczko.

Rozłączyłam się i zamówiłam taksówkę, która za niecałe 10 minut miała przyjechać. Pożegnałam się z krawcową i powoli schodziłam na dół. Kiedy wyszłam na zewnątrz, było już ciemno, a z nieba spadały kolejne krople deszczu. Zbiegając z ostatniego stopnia, latarnia zaczęła się coś psuć i za chwilę zgasła całkowicie. Odniosłam wrażenie, że coś wisi w powietrzu. Niekoniecznie dobrego.

Owinęłam szyję szalikiem i chciałam przejść na drugą stronę chodnika. Kiedy byłam już w połowie drogi, dostrzegłam jak rozpędzone auto, jedzie wprost na mnie, zamiast zwolnić, przyśpieszyło. Nim się obejrzałam, samochód zdążył już we mnie uderzyć, przeleciałam przez całą maskę. Moje wszystkie kości jakby w jednym momencie strzeliły. Ból w klatce piersiowej uniemożliwiał mi oddychanie, a z ust płynęła krew. Przed oczami miałam zamazany obraz uśmiechniętego Harry'ego, a całe życie przeleciało mi w ułamku sekundy przed oczami. Później już nie czułam niczego. 


"Będę cię kochać do końca życia.
A jeżeli jest coś potem, będę cię kochać także po śmierci." 



















7 komentarzy:

  1. Nieeeeeee! Dlaczego!? Dlaczego!? Dlaczego!?!?!?!? Bylo juz tak swietnie nooo i teraz co? Ona umrze? Niee, nie moze tak byc czemu wszystkie ff ktore czytam nie koncza sie szczesliwie? Mialam nadzjeje ze ten bedzie inny...
    Czekam na epilog x
    @xjustsmajl

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do chujaaaaaaa? Omg, co się teraz stało? Co, co, co, co, co, co????????? o mój kochany boże
    ejjjjjj :c
    @luvmyStyles_94

    OdpowiedzUsuń
  3. O.M.G. Że co??????? Mam nadzieje ze mi tego nie zrobisz i epilog bedzie szczesliwy... Czekam z niecierpliwoscią :)

    OdpowiedzUsuń
  4. JAK MOGLAS TO ZROBIC ?!?!
    NO JAK
    NIE MASZ SERCA ! :'c
    No błagam cie
    Cudowne to było
    Ale wiedziałam ze dowalisz cos na koniec nieszczęśliwego
    @Faza_Bo_Hazza

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku swietny,nie moge sie doczekac epilogu, ale niestety chyba musze sie przyzwyczaic ze to bedzie unhappy end...:(

    OdpowiedzUsuń
  6. NO KURWA PRZEPRASZAM CO
    NIE WIERZE ZE TO ZROBILAS
    MASZ TO ODWOLAC JUZ
    JA TU RYCZE
    W CIAGU JEDNEGO DNIA PRZECZYTALAM TEGO BLOGA I CO MAM W ZAMIAN? DZIEKI WIELKIE -.-
    Musisz to odkrecic! To musi byc jakis sen kuźde...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ani mi się waż zabijać Sky. W normalnych okolicznościach powiedziałabym, że wiem gdzie mieszkasz ale niestety nie wiem więc się dowiem. A jak Cię znajdę to dam Ci w ucho. To groźba!
    A tak poza tym rozdział były cudo gdyby nie ostatnia scena.

    OdpowiedzUsuń