Proszę, aby każdy kto czyta, skomentował ten rozdział i zostawił swój username, by być nadal informowanym. Jeśli nie skomentujecie, nie będę Was już informować.
Rozdział zostanie dodany jak go napiszę oraz jeśli będzie powyżej 30 komentarzy.
Rozdział byłby bogatszy w opisy, ale niestety, gdy kilka dni temu miałam go poprawionego w całości nie zapisał się, a ja już nie pamiętam zbytnio co dopisywałam... Wybaczcie, bo najwidoczniej ten rozdział jest skopany po całości... Nie chciałam już zwlekać z dodaniem, więc przedstawiam Wam to co pisałam za pierwszym razem.
Nie wiem kiedy pojawi się kolejny, bo przez ten okres przedświąteczny mam nawał nauki, nawet weekendy mam zajęte -.-
Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem! Jeśli chcecie to potraficie się spiąć :)
Udanych jutrzejszych Mikołajek! :) xx
____________________________________________________________
Harry's P.O.V.
Kiedy tylko mama Sky do mnie zadzwoniła, że dziewczyna się odnalazła, kamień spadł mi z serca. Porzuciłem wszystko, by od razu pojechać do szpitala, gdzie ją zabrali. Przez telefon nie mówiła zbyt wiele, bo najwyraźniej nie dała rady. Była roztrzęsiona i przestraszona, a kto by nie był?
W szpitalu, Margaret już więcej wydusiła z siebie, gdyż był już przy niej mój ojciec i powoli się uspokajała. Wtulona w jego bok, miała pusty wzrok, a jej dłonie się trzęsły. Lekarze powiedzieli, że moja narzeczona została zgwałcona, a do jej krwi wdało się zakażenie. Niestety nie można było jeszcze wejść do jej sali. Dopiero po kilku godzinach czekania, pozwolili mi wejść.
Kiedy to do mnie dotarło, czułem jak moje serce łamie się na milion kawałeczków, gdy zobaczyłem moją kochaną Sky na łóżku szpitalnym. Była cała posiniaczona, krew była jeszcze miejscami zaschnięta na jej twarzy, a rana na podbródku wyglądała na głęboką. Włosy miała ułożone po całej poduszce, a z ust wydobywał się miarowy oddech.
- Skie - złapałem za jej dłoń i kciukiem masowałem jej knykcie.
Z moich oczu zaczęły wydobywać się łzy. Tak bardzo chciałem ją uchronić przed tym wszystkim, ale niestety, nie udało mi się. Zawiodłem i dlatego teraz jest jak jest. Może, gdybym wcześniej od niej odszedł nic by się jej nie przytrafiło. To za mną muszą zawsze kroczyć te wszystkie problemy. Nawet, gdybym chciał odejść, nie mógłbym. Sky za dużo dla mnie znaczy, a teraz potrzebuje jak najwięcej mojego wsparcia. Jest taka krucha i bezbronna. Dlaczego nasza dwójka nie może być po prostu szczęśliwa?
Przysięgam, że zabiję tego kto w tak bestialski sposób skrzywdził moją narzeczoną. Taka osoba nie zasługuje nawet na więzienie, tylko od razu na karę śmierci.
Usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi i od razu przetarłem swoje policzki. To był Niall.
- Obudziła się? - spytał, a ja pokręciłem głową.
Usiadł na krześle w rogu pokoju i patrzył się w nieznany mi punkt.On także miał zaczerwienione oczy, ale nie tylko z powodu Sky, ale też z powodu Amber... Podczas tego feralnego wyścigu Dean'a z Justin'em zginęli obaj. Nie znam szczegółów, ale z tego co mówił mi Louis, ich oba auta zderzyły się i zaczęły płonąć. Niestety nie udało się ich już uratować. Zginęli na miejscu.
Gdy Amber się o tym dowiedziała z telewizji, załamała się. Nie mogła w to uwierzyć. W końcu mieli wspólnie zamieszkać i wychowywać swoją jeszcze nienarodzoną córkę. Niall postanowił ją o tym poinformować, ale niestety nie wpuściła go do środka. Można by było pomyśleć, że Horan właśnie na to czekał, aby Lemonowi podwinęła się noga. Ja uważałem inaczej. On po prostu nadal ją kochał i chciał pomóc jej przez to przejść.
To wszystko spadło na nas jak grom z jasnego nieba. Śmierć Dean'a, gwałt Sky. Wyglądało to na to jakby ciążyło nad nami wszystkimi jakieś fatum.
Skylet spała już kilka godzin z wyczerpania. Chciałbym, żeby to nigdy się nie wydarzyło.
Julss zadzwoniła do mnie jeszcze przed moim przybyciem do szpitala i opowiedziała co zobaczyła w komórce mojej narzeczonej. Ktoś jej wysyłał smsy i obserwował wszystko co robi. Nie mogłem tylko tego pojąć, dlaczego mi o tym nie powiedziała. Czyżby mi do końca nie ufała? Gdybym wiedział o tym wcześniej na pewno bym się tym zajął. To na pewno ten sam skurwiel, co ją skrzywdził. Może wtedy by nic takiego się nie zdarzyło.
Nagle po policzkach dziewczyny zaczęły spływać łzy, a z ust wydobywał się stłumiony krzyk. Zaczęła się gwałtownie poruszać po łóżku, ciągle płacząc.
Złapałem mocniej za jej dłoń, a drugą ręką głaskałem ją po włosach. Znowu jej się to śniło. Horan znalazł się zaraz przy łóżku i patrzył ze współczuciem.
Sky otworzyła oczy, a jej całe ciało drżało. Oddychała głośno, a jej wzrok podążał po całym pomieszczeniu.
- Już spokojnie, skarbie. Jestem tu - pogładziłem kciukiem jej blady policzek.
- Harry - załkała, a z jej oczu znowu zaczęły wydobywać się łzy.
- Sky jak dobrze, że się obudziłaś - Niall ścisnął jej drugą dłoń, a dziewczyna spojrzała na niego.
- Gdzie jestem? - spytała, lekko zachrypniętym głosem.
- W szpitalu - odpowiedzieliśmy zgodnie w jednym czasie.
- Pewnie chcecie pogadać, więc już sobie pójdę. Dobrze, że jesteś, Sky - chłopak posłał jej współczujący uśmiech i opuścił salę.
Upewniłem się, czy na pewno sobie poszedł i ponownie spojrzałem na ukochaną. Wyplątała rękę z mojego uścisku i schowała ją pod kołdrę. Patrzyła w okno, w ogóle nie zwracając na mnie uwagi. Poczułem ukłucie w sercu, gdy zaczynało do mnie dochodzić, że w pewien sposób mnie odtrąciła.
- Kochanie, tak mi przykro. To wszystko moja wina, gdybym tylko wiedział, że tak to się skończy...
- Ale nie wiedziałeś - przerwała, mówiąc oschle.
- Powiedz tylko kto to, a przysięgam, że go zabiję - dodałem szeptem.
- Możesz już sobie pójść? Jestem zmęczona - popatrzyła na mnie, a ja dopiero teraz zobaczyłem jak jej twarz była opuchnięta.
Może wstydziła się tego jak teraz wygląda. Niepotrzebnie, bo dla mnie nadal była najpiękniejsza.
- Okej, jeśli czegoś potrzebujesz to po prostu mi o tym powiedz. Odpoczywaj. Kocham cię - wstałem z krzesła i złożyłem długi pocałunek na jej czole.
Pozostała niewzruszona, a ja poczułem się okropnie. To wszystko było moją winą.
Zanim całkowicie opuściłem pomieszczenie, spojrzałem jeszcze raz na nią. Była taka krucha...
Usiadłem na krześle przy drzwiach do jej sali. Ułożyłem dłonie na kolanach, a moja głowa oparła się o ścianę za mną. Nie byłem w stanie nic zrobić i to było najgorsze. Chciałbym umieć przelać ten cały ból jaki ma w sobie na mnie. Czułem się okropnie. Niby to normalne, że po takim czymś jej zachowanie może się różnić, ale to było coś jeszcze gorszego. Wiedziałem, że mnie za to obwiniała i słusznie. To ja ją zabrałem na ten pierdolony wyścig. Mogłem zadzwonić po Niall'a i zostawić Sky pod jego opieką, ale nie. Musiałem ulec jej namowom.
- Pan Harry Styles? - usłyszałem głos nad sobą. Dostrzegłem stojących przede mną dwóch funkcjonariuszy policji.
Skinąłem głową i wstałem z krzesła. Przedstawili się i pokazali odznaki policyjne.
- Chcielibyśmy zadać kilka pytań, pana narzeczonej, by wszcząć postępowanie w sprawie gwałtu na pani Skylet Branks - oznajmił jeden z nich.
- Nie wydaje mi się, by był to dobry pomysł. Nie czuje się jeszcze na siłach. Może spróbują państwo jutro? - zagaiłem.
Do naszej trójki dołączył starszy mężczyzna w kitlu i zabrał głos.
- Witam państwa. Jestem lekarzem prowadzącym kontrolę nad stanem zdrowia pani Branks. Słyszałem, że chcą panowie spisać zeznania, tak? To zdecydowanie nie jest możliwe w obecnej sytuacji. To ciężki czas dla tej kobiety jak i jej rodziny. Proszę spróbować za kilka dni, gdy pacjentka dojdzie już powoli do siebie. Dobranoc panom - policjanci przytaknęli na jego słowa i ulotnili się.
- Doktor Walker - lekarz wyciągnął dłoń w moją stronę, a ja ją natychmiast uścisnąłem.
- Harry Styles. Dziękuję panu za to, że nie pozwolił pan im wejść.
- Och drobiazg. Przeganianie natrętnych policjantów to jedno z moich zadań - posłał mi uśmiech. - A teraz przejdźmy do tych ważnych rzeczy.
- Oczywiście - przytaknąłem i już obleciał mnie strach co ma mi do powiedzenia.
- Pana narzeczona przechodzi teraz trudny okres. Jest wykończona psychicznie, a to może prowadzić do depresji. Ważne, żeby był pan dla niej oparciem i pomógł jej przetrwać ten najgorszy dla niej czas. Jest mi naprawdę przykro to panu mówić, ale niestety powinien pan o tym wiedzieć. Pani Branks była w drugim tygodniu ciąży - powiedział ze współczuciem w głosie.
- Co to ma oznaczać, że była? - spytałem, a w mojej głowie już przedstawiał się jeden z najczarniejszych scenariuszy.
- Bardzo mi przykro, ale w wyniku silnego pobicia, pana narzeczona poroniła.
Po wypowiedzeniu tych słów mój świat się zawalił. Razem ze Sky, pragnęliśmy mieć dziecko. Niby byłoby to za szybko, ale wierzę, że poradzilibyśmy sobie z wychowaniem maleństwa. Dobrze pamiętam jak Skie zaczęła często podjadać i troszkę przybrała na wadze. Zawiodłem się, gdy test był negatywny. Nawet byliśmy u ginekologa, ale również potwierdził, że nie jest w ciąży. Już nawet kiedy zrobiła ten test, kochaliśmy się i to prawdopodobnie wtedy doszło do zapłodnienia. Tylko dlaczego musieliśmy stracić nasze maleństwo? Bylibyśmy najlepszymi rodzicami...
- Czy ona już wie? - spytałem po chwili lekarza.
- Nie. Musi jej sam pan o tym powiedzieć. Proszę się tym zająć jak najprędzej - mężczyzna poklepał mnie po plecach i odszedł.
Jak ja jej to powiem? To jeszcze bardziej spowoduje, że się załamie. Niestety musi o tym się dowiedzieć. Boję się, że sam nie dam rady tego wykrztusić z siebie.
Przeczesałem ręką nerwowo swoje loki i lekko uchyliłem drzwi do sali, w której leżała moja narzeczona. Wszedłem do środka i podszedłem w stronę jej łóżka. Usiadłem na krześle tuż obok niej i złapałem za jej dłoń.
- Mówiłam, że jestem zmęczona. Proszę zostaw mnie samą - powiedziała ze wzrokiem utkwionym na naszych dłoniach.
Miała mokre policzki od płaczu, a jej oczy były zaczerwienione. Nie zasługiwała w żaden sposób na takie cierpienie. To co miałem zamiar jej powiedzieć jeszcze bardziej może pogorszy jej stan, w którym się obecnie znajduje.
- Musimy porozmawiać - wypowiedziałem te słowa, a jej całe ciało jakby się spięło.
Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńO MATKO
OdpowiedzUsuńnie doac ze gwałt, porwanie pobicie to jeszcze poronienie.
Sky się załamie
najpierw myślałam,że lekaż chce powiedzieć, że przez gwałt, Sky jest w ciąży. To byłoby gorsze od poronienia, no bo w koncu to dziecko byłoby tera chujka a tak to Harry i Sjie mogą jeszcze mieć dzieci.
ugh whatever
najważniejsze że jest cała
Teraz tylko niech policja znajdzie Tylera i do więzienia go.
Czemu Sky jest taka zła w stosunku do Hazz?
On się o nią bał cały czas, a to przecież ona uparła się by iśc na te wyścigi.
i na dodatek Dean zginął.. biedna Amber. Mogłaby dopuścić do siebie Nialla
rozdział jest bardzo dobry, tylko szkoda, że taki krótki, ale rozumiem,że się nie zapisała nowa wersja :(
życzę powodzenia w pisaniu. Dużo pomysłó, weny i przede wszystkim czasu. :)
ily ❤
@xiluvmyharryx
swietny rozdział! Czekam z niecierpliowscia na nastepny! :)
OdpowiedzUsuń@harrysair_
Łał ile tu się dzieje.
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział naprawdę :)
Czekam na kolejny
Powodzenia w pisaniu :)
_@dominika1993_
rozdział świetny nie mogę się doczekać nexta
OdpowiedzUsuń@M_e_oo_www
Laska wiedz ze ja zawsze bede czytac to ff @xxmysweetlovato
OdpowiedzUsuńA rozdzial swietny, wspolczuje Sky bo zalamie sie gdy dowie sie o poronieniu ale to twoja wyobraznia tu rzadzi x zycze duzo weny kochana x
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńChoć smutny :///
Strasznie szkoda mi Sky, nie dość, że musiała przechodzić przez całe to piekło to jeszcze stracili dziecko :( Przynajmniej Styles ją wspiera, to dobrze, choć jestem strasznie ciekawa jak Sky zareaguje na poronienie...
Mam nadzieję, że szybko znajdą Tylera i zgnije w więzieniu za to ... Albo od razu na stos, bd jeszcze lepiej
Do tego jeszcze śmierć Deana :( wyobrażam sb jak Amber musi być teraz ciężko, ale mam nadzieję, że dopuści do sb Nialla w końcu
Byłabym wdzięczna gdybyś mnie informowała dalej @heymysexyjai
Czekam na nn i życzę weny skarbie ;*
Ps. Przepraszam, że komentuje tak późno ale usunął mi sie kom na tel :/
Ojejku biedna Sky tyle wycierpiała i jeszcze to. Harry tak samo to było takie śliczne kiedy mówil:" bylibyśmy najlepszymi rodzicami" etc. A dla niej to już wolę nie myśleć jak będzie teraz to przeżywać,ale mam nadzieję że znów będzie potrzebowała obecności Harry'ego i dopuści go do siebie
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział
przepraszam że ostatnio nieczęsto komentowałam ale dużo nauki mialam.Proszę informuj mnie dalej
@ika1674
Biedna Sky załamie sie jeżeli sie dowie że poroniłam :( woel nie myśleć jak to wszytko będzie przeżywać ale mam nadzieje że poradzi sobie jakoś z tą sytuacja
OdpowiedzUsuńTak strasznie szkoda mi Amber, może teraz będzie potrzbowała bliskości Nialla i jakoś to sie ułoży
Rodział świetny chodź troche smunty :c
nie mogę sie doczekać nastepnego Pozdrawiam @camoodsx
Świetny rozdział, choć bardzo smutny ;(
OdpowiedzUsuńOjejciu.jaka szkoda ze stracili to dziecko. I jeszcze chlopak Amber noe zyje. Och... Klaudia
OdpowiedzUsuńpłaczę, okej? ;(
OdpowiedzUsuńDean nie żyje, o mój Boże
To jak Sky odtrąca Harry'ego <<<<<<<<
i to, że poroniła <<<<<<<<<<<<< o mój Boże ;c
jejku, tak cholernie im wszystkim współczuje, pieprzony Tyler...
jeny, biedna Amber, biedne maleństwo, nigdy nie pozna swojego biologicznego ojca
jejku, masakra
buziaki @luvmyStyles_94
Jejku <3 :( chciałam powiedzieć na początek ze trafiłam tutaj przez przypadek, ale wiem, że zostanę już do końca :) Tak bardzo jest mi szkoda Sky, ale z drugiej strony też mi jest żal Harry'ego :/ razem muszą przez to przejść i dadzą sobie radę ja to wiem :) a teraz życzę Ci dużo weny i czekam na nowy rozdział. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńo boże akurat w tym momencie :o Dean nie żyje, Sky poroniła i odrzuca Harry'ego, Niall płakał boże tyle emocji.. z niecierpliwością czekam na następny rozdział! życzę weny do pisania :) @Malikowaaa_69
OdpowiedzUsuńJezu Skay wyjdziesz z tego! Harry bedzie cię wspierał. Ijezu te wasze nienarodzone dziecko....a mogliście być takimi super rodzicami :c
OdpowiedzUsuńps. Dziewczyno co ty mi robisz? Wiesz jak ja wyłam czytajac to...@niallakamyboss
O jezu czemu boze
OdpowiedzUsuńWszystko im sie zawsze wali
No boze nawet teraz no musiała poroni. Nie moglas im tego odpuścić
Ostatnio ciagle na tym ff zanoszę sie płaczem
Jezu :(
Kocham to czytać jest cudowne
Ja pierdole co tutaj sie dzieje
Kocham xx
@Faza_Bo_Hazza
PS czemu ona jest na niego taka zła to nie jego wina !
No wiesz!? Jak moglas przerwac w takim momencie?! Tak sie nie robi!
OdpowiedzUsuńBoze, biedna Sky.. pobicie, gwal, a teraz jeszcze poronienie...
Czy tylko ja nie moge przestac plakac?
Wszystko mialo byc juz dobrze, a teraz wszystko sie wali...
Ciekawi mnie jak Sky przyjmnie informacje o stracie dziecka.. mam nadzieje, ze nie bedzie, az tak zle.
Martwi mnie, ze ona tak bardzo odsuwa sie od Harr'ego. Przeciez on tez cierpi..
Rozdzial swietny, ale strasznie smutny.
Czekam nn.
@andrejjj99
Dziecko???? O mój Boże tego się nie spodziewałam. Znaczy się wiedziałam, że kiedyś się ono pojawi, ale nie sądziłam, że w takim momencie
OdpowiedzUsuń@kurwa_ily
Świetny, czekam nn. :)))))
OdpowiedzUsuńHej kochanie! Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award, szczegóły znajdziesz tutaj: http://the-king-and-his-boy.blogspot.com/2014/12/liebster-award.html?m=0
OdpowiedzUsuńprzez caly rozdzial plakalam boze tak mi szkoda Sky i Harrego do tego jeszcze Amber
OdpowiedzUsuń