poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział XXXVI

Dzisiaj króciutko, bo niestety limit nie został przekroczony. Nie wiem jak to jest, że raz komentarze pojawiają się w mig, a nieraz całkowicie olewacie sprawę. Tak czy inaczej fanfiction dużymi krokami zbliża się do końca. 
Może macie jakieś życzenia na ekstra perspektywę któregoś z bohaterów? 
Proszę skomentujcie ten rozdział, bo to dla mnie ważne! Może obserwatorzy też zaczną komentować? Byłoby miło, gdyby KAŻDY kto wciąż czyta skomentował.
Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, życzę Wam moi drodzy dużo zdrówka, szczęścia, znalezienia tej wspaniałej miłości u kogoś kto na Was zasługuje i będzie Was kochał za to jacy jesteście i akceptował Wasze zalety, ale też wady, samych sukcesów i spełnienia najskrytszych marzeń oraz Szczęśliwego Nowego Roku, oby był lepszy niż ten. 
Kocham Was bardzo! ♥
__________________________________________


Sky's P.O.V.

Mój pobyt w szpitalu trwał już trzy dni, a ja przez cały ten czas wypłakałam więcej niż przez całe swoje życie. Nie mogłam pogodzić się z tym co mi się przytrafiło. Nie rozumiałam dlaczego ja i moi najbliżsi dostają tak po tyłku. Czym sobie na to zasłużyliśmy? Co zrobiliśmy źle, że Bóg nas tak ciągle karze?

Kiedy dwa dni temu, Harry powiedział, że straciliśmy nasze dziecko, płakaliśmy oboje. Nie mogłam uwierzyć, że przez te dwa tygodnie nosiłam pod swoim sercem małą kruszynkę. Nie było nam dane poznać nawet płci dziecka. Gdybym wiedziała, że jestem w ciąży chroniłabym się jeszcze bardziej przed tym okropnym człowiekiem. Byleby tylko tej małej osóbce nic się nie przytrafiło.

To niewyobrażalny ból, wiedząc o tym, że nigdy nie weźmiesz swojego maleństwa na ręce i nie przytulisz do swojego serca. Nie powiesz jak bardzo je kochasz, że jesteś dumna z każdej najmniejszej rzeczy, którą zrobi. Nie usłyszysz jak mówi swoje pierwsze słowa. Gdy woła mamo, tato. Nigdy nie będziesz wiedzieć jakby wyglądało, gdyby dorastało. Nie pomożesz w odrabianiu lekcji, ani nie będziesz mógł spędzać czasu na zabawie.

Śmiało mogę przyznać, że poronienie było czymś o wiele gorszym niż gwałt. Z byciem zgwałconą możesz jeszcze sobie z tym poradzić, ale z utratą jeszcze nienarodzonego dziecka z pewnością nie. To tak jakby twój cały świat się zawalił, a ty w żaden sposób nie możesz temu zapobiec, bo jesteś zbyt słaby na to wszystko. Gdybym mogła cofnąć czas, może moje życie nie byłoby w tak opłakanym stanie.

Trzymałam rękę na brzuchu, gdzie powinno być moje najukochańsze maleństwo i patrząc w jeden punkt, modliłam się, aby ta niczemu niewinna istota znalazła spokój i szczęście w niebie, a Anioły święte zaopiekowały się nią, bo niestety moja opieka nad nią nie była mi dana. Pamiętam jak Harry pragnął mieć ze mną dziecko. Ruszyło go to, gdy test był negatywny i od razu pragnął się ze mną kochać. To podziałało, ale co z tego jak naszego maleństwa już nie ma?

Chciałam już wyjść ze szpitala i wrócić do swojego domu. Nie znosiłam tego miejsca, bo kojarzyło mi się tylko z cierpieniem i śmiercią. Naprawdę miałam już dosyć tych pojęć w swoim życiu. Niestety one nie zamierzały mnie opuszczać.

Drzwi od sali delikatnie się otworzyły, a w nich stanął mój narzeczony z jakimiś owocami. Podszedł do mojego łóżka i schylił się nade mną, by ucałować moje czoło. Jego oczy były zaczerwienione i podkrążone. Z siatki wyciągnął jabłka, pomarańcze, banany i ułożył je na talerzyku.

Harry od momentu mojego pobytu w szpitalu ciągle do mnie przychodzi i po prostu siedzi ze mną w ciszy, gapiąc się w jeden punkt. Boję się, że długo nie pociągnie, gdy w ogóle nie będzie sypiał. Powtarzam mu za każdym razem, żeby wrócił do domu i odpoczął, jednak on twierdzi, że nie jest zmęczony.

Muszę przyznać, że sama się sobie dziwię, dlaczego ostatnio go tak oschle potraktowałam. Nie zrobiłam tego celowo. Naprawdę chciałabym się do niego przytulić i wypłakać, ale jakoś nie mogę znieść jego dotyku. Gdy trzyma mnie za rękę, bądź całuje w czoło od razu przypomina mi się jego brat i to jest najgorsze. Ciągle go mam przed oczami. Jeszcze świadomość, że płynie w nich ta sama krew w niczym mi nie pomaga.

- Sky, dzisiaj przyjdą policjanci i będą chcieli abyś złożyła zeznania - powiedział ochrypłym głosem, muskając delikatne moje knykcie.

Moje ciało kolejny raz się spięło na ten gest. Postanowiłam być wytrwała i nie odtrącać go. Nie zasłużył sobie na to, aby go odrzucać, zwłaszcza teraz, gdy potrzebujemy siebie nawzajem.

- Nie zgadzam się - oznajmiłam stanowczo.

- Też im to powtarzam i doktor Walker również, ale oni są strasznie natrętni. Wiesz dobrze jak było ze mną, gdy mnie zamknęli za coś czego nie zrobiłem - posłał mi współczujący uśmiech.

Byłam teraz pewna, że za tym podłożeniem narkotyków nie stał nikt inny jak Tyler. Tylko jemu zależało, aby wysłać Harry'ego za kratki, by tylko dobrać się do mnie. Jednak nie mogłam mu o tym powiedzieć, a w szczególności, że Tyler jest jego bratem, który z całego serca go  nienawidzi.

Z kolei doktor Walker okazał się mężczyzną, który pomógł dostać mi się do domu. Czułam się głupio, gdy to on wszedł do sali i oznajmił, że jestem kłamczuchą. Zaczęłam się wtedy znów motać, ale gdy posłał mi szczery uśmiech, wiedziałam, że nie ma mi tego za złe. Byłam zadowolona, że jest w stosunku do mnie bardzo miły. Robi wszystko, abym wróciła jak najszybciej do zdrowia fizycznego i psychicznego.

- Kochanie? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos chłopaka.

- Słucham - podniosłam wzrok na niego.

- Mówiłem, że za trzy dni możesz już wrócić do domu. Gdzie chciałabyś mieszkać? - spytał zakłopotany.

No tak, nie podjęłam jeszcze decyzji. Mieszkałam z Harry'm, od kilku tygodni i naprawdę byłam zadowolona z tego jak sobie radzimy. Niestety teraz nie jestem pewna czy nadal chcę mieszkać z nim. To mogłoby być trudne. Nie tylko dla mnie, ale i też dla niego. Nie chcę również go skrzywdzić. W sumie...

- Z tobą - splotłam nasze palce, a to wiele mnie kosztowało. Po moim ciele przebiegł dreszcz.

Uśmiechnął się szeroko, a ciążący kamień na jego sercu jakby spadł, przynosząc wielką ulgę. Nachylił się nade mną i pocałował mnie w czoło.  Już od bardzo dawna nie widziałam jego tak szczerego i pełnego szczęścia uśmiechu. Może nie był to taki uśmiech jakim obdarzał mnie każdego poranka, bo za tym uśmiechem krył się smutek.

- Tak bardzo cię kocham - szepnął i przytulił moje dłonie do klatki piersiowej.

- Też cię kocham, Harry - powiedziałam szczerze.

Nie mogłam go już dłużej trzymać w niepewności. Ciągle go kochałam, jednak tego nie mówiłam, bo nie mogłam wydusić z siebie tego.

- Harry, muszę ci coś wyznać. Nie chcę już tego ukrywać, bo to coraz bardziej boli. Musisz wiedzieć, że masz brata - postanowiłam mu jednak o tym powiedzieć. Ktoś w końcu musiał, bo jak się zapowiadało przez całe jego życie nikt mu o tym nie powiedział.

- Skarbie, nie żartuj. Sama wiesz, że mam tylko Gemmę. Nie ma nikogo więcej - popatrzył na mnie wymownie z uniesioną do góry brwią.

- Ja naprawdę nie żartuję. Zapytaj Annie, powinna ci o tym jak i twojej siostrze powiedzieć, bo to ważne - stawiałam na swoim.

- Niemożliwe, ale okej, spytam. W ogóle skąd ty o tym wiesz? - zapytał, a w moich oczach zebrały się łzy.

- N-ie, n-ie mogę powiedzieć, po-porozmawiaj o t-tym z mamą - odwróciłam swój wzrok.

- Pamiętaj, że możesz mi wszystko powiedzieć, zawsze - pogładził mnie po policzku i wstał z krzesła. - Pójdę się trochę przewietrzyć, bo ta historia z bratem jest bardzo dziwna jak dla mnie. Niedługo będę, a ty coś zjedz, kochanie - cmoknął mnie w czoło i po chwili zostałam sama, bijąca się ze swoimi myślami.


***

Zdrzemnęłam się trochę, gdy Harry długo nie wracał. Myślałam, że pojechał wyjaśnić sprawę z rzekomym bratem, ale jednak nie. Kiedy się obudziłam była ze mną moja mama i opowiadała trochę o Jamesie, gdyż ją o to poprosiłam. Później znów był u mnie lekarz, który powiedział, że już wszystko z moim zdrowiem w porządku. Niestety z raną na mojej twarzy nie da się na razie nic zrobić, dopiero za kilka miesięcy mogę się poddać operacji usunięcia blizny.

Gdy tak w ciszy leżałam, usłyszałam na korytarzu ten okropny głos, a następnie drzwi od mojego pokoju się otworzyły. Do środka wszedł Harry i ON. Zaczęłam się cała trząść, a oczy zaszły mi łzami. Kręciło mi się w głowie.

- Tyler chciał cię odwiedzić - oznajmił Styles i podszedł do mnie. - Co się dzieje? - spytał kiedy zobaczył w jakim stanie jestem.

- Cześć, Skylet - przywitał się, a ja miałam ochotę zwymiotować.

Jak śmiał przychodzić po tym jak mnie potraktował? Przez niego znajduję się w takim, a nie innym stanie. To on pozbawił mnie mojego maleństwa, przez chorą zazdrość o swojego brata. To niedorzeczne, że ma czelność tu stać i się współczująco uśmiechać.

- Zabierz mnie stąd! - Zaczęłam się drzeć i z całej siły trzymałam się narzeczonego.

Byłam przerażona, wpadłam w panikę, a on tam po prostu stał i udawał, że nie wie o co chodzi.

- Kochanie, uspokój się - zasygnalizował lokowany i objął mnie w szczelnym uścisku.

- To on. O-on mi to zro-zrobił - wychlipałam.

- Skarbie, o czym ty w ogóle mówisz? - popatrzył na mnie jak na wariatkę, a Tyler tylko milczał i podśmiewał się z mojego ataku paniki. Ten widok sprawiał mu przyjemność.

Nagle drzwi ponownie się otworzyły i do sali weszło dwóch mężczyzn, ubranych w mundury policyjne.

- Dzień dobry, chcieliśmy - nie dokończył jeden z nich, gdyż zaczęłam głośno krzyczeć.

- To on mnie zgwa-zgwałcił - wskazałam palcem na jego okropną twarz, a wszystkich wzrok przeniósł się na niego.

Funkcjonariusze natychmiast się na niego rzucili, a ten się tylko śmiał, jakby ktoś opowiedział mu mega śmieszny żart. Harry również odsunął się ode mnie i rzucił się na niego.

- Ty skurwielu jak mogłeś jej to zrobić?! - jeden z mężczyzn odsunął go.

Jego klatka piersiowa gwałtownie się unosiła i opadała. Rzucał w niego przekleństwami i startował do bicia. Ja sama byłam roztrzęsiona i nie mogłam już nic powiedzieć. W mojej głowie był szum, a wszystkie okropne wspomnienia zaczęły powracać do mnie ze zdwojoną siłą. Czułam niesamowity ucisk w klatce piersiowej, który nie pozwalał zaczerpnąć mi odrobiny powietrza.

Policjanci skuli go kajdankami i po wypowiedzeniu całej formułki o jego prawach, chcieli go wyprowadzić stąd.

- Zasłużyłeś na to, braciszku - Tyler wyraźnie podkreślił ostatnie słowo, a za nim doszło do Harry'ego, że to był jego brat, zdążyli go już zabrać.

Próbowałam uspokoić swoje nerwy i atak, ale nie potrafiłam. Czułam jak się rozpadam, kompletny brak tlenu w moich płucach...

- Harry...

19 komentarzy:

  1. o matko, ale emocje. po tym jak Tyler wszedł do sali serce zaczęło mi szybciej bić i miałam ochotę go pieprznąć w pysk! Ja myślałam, że Sky go zabiła, a ten sukinsyn żyje. Harry naiwniak myślał, że Sky ma jakieś omamy, no chłopie!
    Co do braku komentarzy to doskonale cię rozumiem.. Nie wiem czy pamiętasz, ale moje ff to newheart-fanfiction.blogspot.com ; długo nie dodawałam rozdziału, a gdy w końcu to zrobiłam, to ile komentarzy? Aż 2..
    No trudno.
    Co do perspektyw, to chciałabym teraz Harrego, a potem Amber (co czuje po śmierci Deana itd)

    Wesołych, spokojnych świąt. Dużo zdrowia, szczęścia i miłości! Pijanego sylwestra i mega dobrego nowego roku. ❤
    & dużo weny twórczej, czasu i pomysłów na ff x

    @xiluvmyharryx

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty to umiesz napisać emocjonujący rozdział. Po prostu wow!
    Weny i do nn :*
    Wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to ff i nigdy nie bedzie inaczej
    Zycze ci duzo wejy i wesolych swiat
    Do nn @xxmysweetlovato

    OdpowiedzUsuń
  4. matko takie emocje pod koniec rozdziału że nadal do mnie nie dochodzi co tam się stało
    już nie mgoę sie doczekać następnego rodziału, tak mnie ten zszokował że musze przeczytać go jeszcze raz mimo że którtki to i tak duużo się dzieje
    życzę cie wesołych świat, dużo dużo zdrowia, szczęścia i szczęśliwego nowego roku <3
    Pozdrawiam @camoodsx

    OdpowiedzUsuń
  5. Swiety rozdział czekam na dalszy rozwój wydarzeń :) @niallzhuug

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooooooooo...cudowne, myślałam, że jeszcze chwila i zacznę płakać. Nie wiem co powiedzieć. Martwi mnie to, że Sky tak traktuje Harry'ego, tak mi go szkoda. Z drugiej strony nie dziwię się, pprzeżyła istne pieklo.
    Teraz jak Sky wróci do mieszkania z Harry'm to wszystko zacznie się układać? Mam ogromną nadzieję, że tak bedzie. Sky musi zrozumieć, ze on ją kocha. Nie może go dłużej odtrącać. Harry tego nie przeżyje =( on się załamie.
    Ale wracając, mimo, że krótki jest genialny. Na koniec jeszcze Wesołych Świąt ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG tylko nie mów mi ze koniec tego ff bedzie tragiczny bo ja tego nie wytrzymam
    Cudowny rozdział
    Jezu jakiż tego Tulera chuj jak on śmiał tu jeszcze przychodzić
    Kretyn
    Szkoda mi Sky i Hazzy mogliby miec cudowne dziecko ;(
    W kazdym razie czekam na next xx
    @Faza_Bo_Hazza

    OdpowiedzUsuń
  8. Co za emocjonujący rozdział.
    I ta końcówka
    Teraz jeszcze bardziej nie mogę się do czekać kolejnego rozdziału :)
    Do kolejnego
    Wesołcyh Świąt
    Pozdrawiam _@dominika_

    OdpowiedzUsuń
  9. O mój Boże!
    Przed chwilą skończyłam czytać i nie mogę się uspokoić. Nie mam pojęcia co ze mną zrobiłaś bo nigdy nie komentuję blogów ale teraz...
    Czekam z OGROMNĄ niecierpliwością na rozdział,
    Pozdrawiam i wesołych świat xxx

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow!!!
    Kocham to!!!
    ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekam na następny rozdział z niecierpliwością !!
    Wesołych świąt i pijanego Sylwestra !
    *.*

    OdpowiedzUsuń
  12. o mój kochany boże
    odvsovsisvsosbzzvsisbsosbss *-*
    wspaniały rozdział
    masakra, co się tu dzieje? xd
    jestem smutna, bo jak już wcześniej napisałaś Twoje cudowne fanfiction się konczy... tak naprawdę to nie wiem jak sobie dam z tym radę. Envy to pierwsze ff, które zaczęłam czytać, a potem wciągnęłam się w inne. Chciałam ci za to serdecznie podziękować :)
    Kocham Envy całym moim serduszkiem i będę do niego wracać.
    No dobra koniec tych dupereli xd
    Wesołych, rodzinnych Świąt, dużo prezentów, spełnienia marzeń, niezapomnianego Sylwestra i pomyślności w Nowym Roku.
    Kocham Cię, pamiętaj o tym misiu
    Buziaki @luvmyStyles_94

    OdpowiedzUsuń
  13. WOOOW!
    Slow mi brakuje....
    Idk od czego zaczac... To przykre, ze stracili swoje nienarodzone dziecko, przez tego skurwiela.
    Jak on mial czelnos odwiedzic ja szpitalu?!
    Jak napisalas, ze wszedl do jej pokoju, to serce walilo mi jak glupie. Czekalam, tylko na moment, w ktorym Harry sie na niego rzuci.
    Harry, w koncu die dowiedzialam, ze ma brata, a ty skonczylas w takim momencie! Tak sie nie robi!
    Swietny rodzial! ;)
    Czekam nn.
    @andrejjj99

    Ps. Jak tam swieta?

    OdpowiedzUsuń
  14. Ekstra!! Czekam na nn *.*

    OdpowiedzUsuń
  15. Super blog. Masz naprawdę świetny styl pisania i ciekawe pomysły na historie. Opowiadanie rewelacyjnie sie zapowiada, a akcja bardzo wciąga. Czekam na następny rozdział, kochanie <3 a gdy będzie ci sie nudziło zapraszam do mnie ( wbl-fanfiction.blogspot.com ) jest dopiero prolog ale bardzo zależy mi na twojej opinii :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Chciałabym się rozpisać bo wiem jak to dla Ciebie ważne, ale, cholera, nie wiem nawet co napisać od nadmiaru emocji po przeczytaniu jakiegokolwiek rozdziału:) świetne ff, gratuje pomysłu i umiejętności :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak kocham to opowiadanie, to pierwsze ff jakie zaczęłam czytać, więc smuci mnie fakt, że zbliża się do końca. No i że rozdziały nie są tak często....Ale rozumiem Cię - chcesz czuć ze ktoś docenia twoją pracę :)dlatego komentarze są dla Ciebie tak ważne; *trzymaj się i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  18. O mój Boże! Świetny rozdział naprawdę. Szkoda mi ich wszystkich i troche smutno ze niedługo koniec :(( a co do perspektywy to chyba chciałabym Harrego i moze troche Amber :) najlepiej by było jakby amber była na koniec z Niallem haha 😁❤️

    OdpowiedzUsuń
  19. Zostałaś nominowana do Liebster Award.
    Więcej na http://wind-of-change-fanfiction.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń