Przedostatni rozdział...
Wszystko się może jeszcze odwrócić co do kwestii cy zakończenie będzie smutne bądź szczęśliwe :).
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Pół roku później...
Dzisiejszego wieczoru wraz z Harry'm pojechaliśmy w odwiedziny do mojej przyjaciółki Amber oraz jej córeczki Samanthy. Przez ostatnie kilka miesięcy zbliżyłyśmy się do siebie jeszcze bardziej, a ja jako matka chrzestna uroczej Sami rozpieszczałam ją jak tylko mogłam. Traktowałam tą kruszynkę jak swoje własne dziecko. Teraz jeszcze bardziej byłyśmy blisko, gdyż łączyła nas utrata kogoś bliskiego. Przez większość czasu żadna z nas nie wiedziała co przytrafiło się nam nawzajem. Po jakiś kilku tygodniach od mojego powrotu ze szpitala, Harry wyjaśnił jak mają się nas wszystkich sprawy. Byłam w niemałym szoku, gdy dowiedziałam się o śmierci Dean'a i Justina. Bez większego zastanowienia zażądałam, aby mój narzeczony zawiózł mnie do Beri. Kiedy ją zobaczyłam wyglądała jak jedno wielkie nieszczęście. Przytuliłam ją do siebie i zwyczajnie razem zaczęłyśmy płakać. Nadrobiłyśmy stracony ostatnio czas i byłam dumna z tego jaką mam wspaniałą przyjaciółkę. Traktowałam ją jak siostrę, której nigdy nie miałam. Dziękowałam Bogu za to, że mam taką wspaniałą osobę przy sobie i z którą tak dużo mnie łączy.
Staliśmy wraz z Harry'm pod drzwiami do mieszkania Amber i wyczekiwaliśmy, aż nam otworzy. Nie minęło kilka chwil kiedy w drzwiach stanęła moja przyjaciółka. Już wczoraj poinformowałam ją, że wpadniemy do niej z wizytą i tak też się stało.
- O już jesteście - powiedziała i zaprosiła nas gestem ręki do środka.
- Co nie spodziewałaś się nas tak wcześnie, co? - zaśmiałam się i uściskałam przyjaciółkę.
- Myślałam, że jak zwykle się spóźnicie - odwzajemniła uścisk.
- Jak chcesz to możemy sobie iść i wrócić tak za godzinę - Harry roztrzepał dłonią jej włosy, a później ucałował policzek dziewczyny.
- Jak zawsze twoje żarty są nieśmieszne - wytknęła mu język i odwiesiła nasze wiosenne płaszcze.
W żaden sposób nie mogłam przypomnieć sobie jak doszło do tego, że zaczęli darzyć siebie nawzajem sympatią. Z początku za sobą nie przepadali. Szczególnie Ambi za Harry'm, gdyż wysłuchiwała moich opowieści o tym jaki to mój, wtedy jeszcze chłopak potrafi mnie zranić czy okłamywać. Jednak cieszę się, że to się zmieniło i traktują się przyzwoicie. W żadnym wypadku nie mogłabym być o nią zazdrosna. Nic z tych rzeczy. Wyznajemy zasadę, że druga połówka kogoś z nas ,nie może związać się z kimś innym niż jest teraz.
Do moich nozdrzy doszedł przyjemny zapach jakiegoś ciasta, a mój brzuch jak na zawołanie wydał z siebie burczenie. Nie mogłam być bardzo głodna. gdyż przed przybyciem tu zjadłam obiad, który sama przyrządziłam i o dziwo ani ja, ani mój narzeczony nie został otruty. Może wcale nie jestem taką marną kucharką?
Gestem ręki dziewczyna zaprosiła nas do salonu, gdzie wraz z Harry'm zajęliśmy miejsca na sofie.
- Od kiedy ty coś pieczesz? - spytałam kiedy na stoliku w salonie leżał talerz z ciasteczkami. Blondynka nie odpowiedziała, gdyż zniknęła w kuchni.
Wzięłam jeden przysmak i ugryzłam kawałek, a zaraz podzieliłam się słodyczą z narzeczonym, brudząc mu przy tym kąciki ust. Bez zastanowienia pocałowałam ubrudzone miejsca, na co chłopak zareagował chichotem. Ten dźwięk zawsze wywoływał w moim brzuchu stado rozszalałych motylków. Objął mnie ramieniem, a ja oparłam głowę na jego klatce. Spoglądałam w jego zielone oczy i śmiało mogłam stwierdzić, że to najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widziałam. Chwilę przyjemności przerwały czyjeś kroki.
- Kran naprawiony - do moich uszu doszedł głos Niall'a, a zaraz w salonie pojawiła się jego postać. - O cześć, co tutaj robicie? - spytał wyraźnie zakłopotany, stając jak wryty.
- Raczej co ty tutaj robisz? - odezwał się Hazz.
Od ostatniego czasu Harry miał coraz lepsze stosunki ze swoimi byłymi przyjaciółmi. Spędzali ze sobą coraz więcej czasu. Byli na dobrej drodze do odbudowania w całości swoich dawnych relacji. Cieszyłam się, że Styles zmienił towarzystwo na bardziej spokojniejsze.
- Amber poprosiła, abym naprawił jej kran, bo uszczelka pękła i woda ciągle kapała - wzruszył ramionami i podszedł do mnie się przywitać, zamykając mnie w szczelnym uścisku.
- Wszystko w porządku? - szepnął mi do ucha.
- Tak, Niall. Jest coraz lepiej - odpowiedziałam, a zaraz poczułam jego usta muskające mój policzek.
Uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił. Podał dłoń Harry'emu, a następnie usiadł na fotelu naprzeciw nas. To nie pierwszy raz kiedy go tutaj widzimy, ale jakoś zawsze wzbudza to nasze zdziwienie. Trudno nam się do tego przyzwyczaić.
- Zaraz powinienem się zbierać - oznajmił, patrząc na zegar ścienny.
- Nikt nie ma prawa opuścić mojego domu dopóki nie zje ciasta - zarządziła Blondynka, wchodząc z Sami na rękach.
Wyciągnęłam ręce w jej kierunku, a zaraz moja chrześnica znalazła się w moich ramionach. Była takim ślicznym dzieckiem. Miała duże niebieskie jak ocean oczy, a włosy były ciemnego blondu. Nosek miała podobny do Dean'a, a cała reszta to po prostu wykapana Beri. W przyszłości będzie łamaczką serc, jest stanowczo za piękna. Mam tylko nadzieję, że nie będzie miała podobnego charakteru do mnie. Jej mama nie miałaby wtedy łatwego życia.
Trzymając ją na rękach, czułam jakby było to moje dziecko. Razem z Harry'm byliśmy w nią wpatrzeni jak w obrazek. Chcieliśmy mieć dziecko, ale postanowiliśmy, że zaczekamy z tym do ślubu. Teraz nasz związek nie opierał się tylko na seksie. Owszem dochodziło między nami do zbliżenia, ale raczej byłam jeszcze zdystansowana w stosunku do Harry'ego w tych sprawach. Chodząc na randki, czułam się jak taka małolata i dopiero wtedy odczuwałam, że w naszym związku właśnie tego brakowało.
Nasi rodzice często odwiedzali nas w naszym mieszkaniu, co sprawiało, że wszyscy mieliśmy ze sobą świetny kontakt. Kilka miesięcy temu mój narzeczony sprzedał dom, który kiedyś zamieszkiwaliśmy i kupił śliczny malutki domek na obrzeżach Londynu. Był stanowczo lepszy od poprzedniego. Przynajmniej nie mogłam się w nim zgubić. Od czasu mojego gwałtu, zaczęłam uczęszczać na terapię bym w pełni wróciła do poprzedniego życia, zapominając o tym przykrym wydarzeniu. Oczywiście to nie było łatwe, ale z każdą kolejną wizytą czuję się coraz silniejsza i wierzę, że kiedyś to odejdzie w niepamięć, jednak potrzeba na to jeszcze sporo czasu.
- Naprawdę będę się zbierać - Blondyn wstał z fotelu i podszedł do mojej przyjaciółki.
- Nawet nie spróbowałeś mojego ciasta - powiedziała z oburzoną miną.
Chłopak pokręcił głową i opadł ponownie na siedzenie. Razem z Harry'm wymieniliśmy ze sobą porozumiewawcze spojrzenie. Ewidentnie było widać, że coś między tą dwójką ponownie się rodzi. Może nie byli o tym przekonani, ale z kwestią czasu prawdopodobnie znów kiedyś będą razem. Horan pomaga w wychowaniu Samanthy, a jego troska o nie obie jest urocza. To miłe, że postanowił im pomóc. Obawiam się tylko tego, że Wilde nie będzie chciała znów wchodzić do tej samej rzeki, ale kto wie, może los chce, żeby znów byli ze sobą. Ja jestem stanowczo "za" takim połączeniem. Mogliby oboje stworzyć małej prawdziwy dom. W prawdzie Niall nigdy nie zastąpi Dean'a, ale Sami będzie miała kontakt z nim jako jej przybrany ojciec, gdyż właściwie jest on jej ojcem chrzestnym.
Po kilku minutach nasza kuchareczka postawiła przed nami pięknie wyglądające ciasto. Na sam widok czułam ogromny głód. Pewnie w wolnych chwilach oddaje się nowej pasji, czyli pieczeniu. To dobrze, przynajmniej zajmuje jej myśli. Niall został poproszony o nalanie do lampek czerwonego wina i tak też uczynił.
- Zasnęła - oznajmił Harry, podając Sami jej matce.
- Jesteście tacy nudni, to wcale się nie dziwię, że zasnęła - wytknęła język w naszą stronę i poszła do pokoju dziewczynki, prawdopodobnie ułożyć ją do snu.
Pod nieobecność gospodyni razem z Niall'em pogrążyliśmy się w rozmowie na rozmaite tematy.
Nie wspominałam jeszcze co u pozostałych osób, które pojawiły się w moim życiu. Może zacznę od naszych rodziców.
Moja mama i Robert jak na razie zostali parą z czego się cieszę, gdyż na jej twarzy ciągle widać uśmiech. Nie to co ostatnimi latami przy naszym ojcu, który od czasu ostatniej wizyty, na razie się nie pojawił. To dobrze, choć czasami zwyczajnie mi go brakuje. Szczególnie wtedy, gdy widzę jak Harry dobrze czuje się w towarzystwie swojego taty. Chciałabym, żeby mój ojciec kiedyś wyszedł z nałogu i po prostu był. Niekoniecznie z moją mamą, ale wystarczyłoby, gdyby od czasu do czasu przyszedł na spokojnie i spytał co u mnie. Z kolei Annie ciągle obwinia się za to, że nie powiedziała nic nikomu o swoim jeszcze jednym dziecku. Twierdziła, że gdyby nie jej strach, nigdy by nie doszło do tego co przytrafiło się mi. Nikt nie wiedział, że coś takiego się wydarzy więc wszyscy jej tłumaczyli, że to nie jej wina. Zaprzyjaźniłam się również z Gemmą. To świetna dziewczyna z wielkim poczuciem humoru, a przede wszystkim świetnym stylem. Harry jest stanowczo jej kopią. Dzięki niej zaczęłam ubierać się inaczej, a także delikatniej malować. Będąc częścią tej rodziny chciałam dobrze przy nich wyglądać. Nie chodziło o to, żeby dopasować się całkowicie do nich, ale żeby lepiej się czuć. Muszę stwierdzić, że wyszło mi to na dobre. Dla mojego narzeczonego nie robiło to żadnej różnicy, bo jak twierdził, dla niego zawsze będę najpiękniejszą dziewczyną na świecie.
Co do kwestii uroczego trójkącika, czyli Julss, Zayn'a i Louis'a sprawy wyglądają kompletnie inaczej. Moja przyjaciółka jest teraz z Louis'em i to nawet dobrze się składa. Mieszkają razem kilka mil od Londynu i wiodą spokojne życie. Co takiego wydarzyło się, że są razem? Otóż Malik wylądował w więzieniu oskarżony o współudział w wyścigach samochodowych. Całą winę wziął na siebie. Dzięki niemu ani Harry ani Lou nie wylądowali za kratkami. Wszystko to działo się po wypadku, w którym zginął Dean i Justin. Policja w końcu się tym zainteresowała i ustanowiła wyrok. Nie tylko więzienie doprowadziło do połączenia tej dwójki, ale to, że Zayn nie do końca w porządku traktował swoją dziewczynę. Zdarzyło mu się nawet ją uderzyć czego świadkiem był Louis. Ferriera uciekła od niego, bo nie zasłużyła na takie traktowanie. Żadna kobieta nie zasługuje. Rozmawiając z Julie dowiedziałam się, że po tym zdarzeniu dała mu szansę, ale jednak on sam postanowił to zakończyć. Nie chciał udawać, że się zmieni, bo nie potrafił tego zrobić. Tomlinson zdecydowanie bardziej zasługuje na nią i pasują do siebie. Trzymam za nich kciuki, aby im się układało.
Po kilku godzinach wspólnych rozmów i wygłupów, atmosfera całkowicie się rozluźniła. Niall po prośbach Amber został i otworzył się między nami. Kilka lampek czerwonego wina stanowczo mu w tym pomogło. Ja sama czułam już lekki stan upojenia. Ten alkohol był stanowczo za mocny. Harry wodził palcami po moim kolanie, a ja siedziałam oparta o niego i trzymałam czaszę kieliszka.
- Jak przygotowania do ślubu? - spytał Horan, a ja popatrzyłam na Harry'ego.
- Właściwie to mamy ustalony termin i listę gości, ale ciągle coś nam jeszcze dochodzi do zrobienia - wytłumaczył mu Hazz.
- Jutro idę na przymiarkę sukni ślubnej. Coś czuję, że po dzisiejszych smakołykach krawcowa będzie musiała dodać sporo wstawek. Prawdopodobnie się w nią nie zmieszczę - zaśmiałam się, pakując do buzi czekoladkę z toffi.
- Może nie będzie tak źle - Styles uszczypnął mnie w policzek.
- Też miałam iść kilka tygodni po śmierci Dean'a załatwić z nim sprawy dotyczące naszego ślubu - tym razem odezwała się Wilde. Jej wzrok był pusty, a jej palec krążyły bezcelowo po obręczy lampki.
Nastała cisza. Często zdarzało się tak, że kiedy było już w miarę wesoło, Amber nagle miała stan zawieszenia i, jej w miarę, dobry humor nagle znikał, zastępując go smutkiem. Zazwyczaj próbowaliśmy ją pocieszyć, ale to było trudne, gdyż nagle znikała i zamykała się w jakimś kącie, płacząc.
- Nawet się z nim nie pożegnałam - dodała, a w jej oczach można było zobaczyć formujące się łzy. - Nie powiedziałam mu tylu rzeczy - pociągnęła nosem.
- Ogień świetnie się do tego nadaje - niezręczną ciszę przerwał Niall. Wszystkich popatrzyli na niego z zainteresowaniem.
Odchrząknął i poprawił się na krześle, po czym zaczął dokańczać swoją myśl.
- Szczególnie kiedy ktoś znika z twojego życia, być może już nigdy tej osoby nie zobaczysz, ale możesz jej powiedzieć wszystko to czego nie zdążyłeś. Wystarczy wziąć papier i ołówek. Napisać list. To może być długi list albo nawet jedno słowo. Piszesz do osoby, która odeszła. Ale nigdy go nie wysyłasz. Składasz na pół i podpalasz. Słowa zabiera wiatr, razem z nimi znika ból, który w sobie nosisz* - kiedy Horan mówił te piękne słowa, Amber zaczęła przeszukiwać jedną z szuflad. Po chwili wręczyła każdemu z nas kartkę i długopis po czym usiadła na krześle i zaczęła pisać.
Biorąc z niej przykład wszyscy zaczęliśmy robić to samo. Do kogo ten list miałby być? Do mojego brata. Za mało razy mówiłam mu jak bardzo go kocham. Nawet w dniu jego śmierci mu tego nie powiedziałam i to mnie bolało. Jednak najbardziej chciałam powiedzieć te dwa słowa mojemu nienarodzonemu dziecku. Nigdy nie usłyszało tego, ale wierzę, że mimo tego iż było tylko malutką fasolką powinno widzieć, że ją kocham. Tak więc na kartce napisałam "Kocham Cię" i złożyłam ją na pół po czym przypieczętowałam ją całusem.
Wstałam z kanapy i podeszłam do komody, gdzie były rozłożone zapalone świece. Wzięłam jedną do rąk i otworzyłam drzwi od balkonu. Stanęłam przy balustradzie i przytknęłam papier do ognia. Kiedy pochłonął go ogień pozwoliłam by zabrał go wiatr. Zaraz po tym doszli pozostali i również to zrobili. Poczułam oplatające mnie od tyłu ramiona Harry'ego i oparłam głowę na jego ramieniu, podziwiając migotanie ogników na tle gwiaździstego nieba.
Czułam, że to w jakiś sposób przyniesie każdemu z nas ulgę, a zapisane słowa dotrą do właściwych osób.
*Fragment z "Tylko Ciebie chcę".
Po kilku godzinach wspólnych rozmów i wygłupów, atmosfera całkowicie się rozluźniła. Niall po prośbach Amber został i otworzył się między nami. Kilka lampek czerwonego wina stanowczo mu w tym pomogło. Ja sama czułam już lekki stan upojenia. Ten alkohol był stanowczo za mocny. Harry wodził palcami po moim kolanie, a ja siedziałam oparta o niego i trzymałam czaszę kieliszka.
- Jak przygotowania do ślubu? - spytał Horan, a ja popatrzyłam na Harry'ego.
- Właściwie to mamy ustalony termin i listę gości, ale ciągle coś nam jeszcze dochodzi do zrobienia - wytłumaczył mu Hazz.
- Jutro idę na przymiarkę sukni ślubnej. Coś czuję, że po dzisiejszych smakołykach krawcowa będzie musiała dodać sporo wstawek. Prawdopodobnie się w nią nie zmieszczę - zaśmiałam się, pakując do buzi czekoladkę z toffi.
- Może nie będzie tak źle - Styles uszczypnął mnie w policzek.
- Też miałam iść kilka tygodni po śmierci Dean'a załatwić z nim sprawy dotyczące naszego ślubu - tym razem odezwała się Wilde. Jej wzrok był pusty, a jej palec krążyły bezcelowo po obręczy lampki.
Nastała cisza. Często zdarzało się tak, że kiedy było już w miarę wesoło, Amber nagle miała stan zawieszenia i, jej w miarę, dobry humor nagle znikał, zastępując go smutkiem. Zazwyczaj próbowaliśmy ją pocieszyć, ale to było trudne, gdyż nagle znikała i zamykała się w jakimś kącie, płacząc.
- Nawet się z nim nie pożegnałam - dodała, a w jej oczach można było zobaczyć formujące się łzy. - Nie powiedziałam mu tylu rzeczy - pociągnęła nosem.
- Ogień świetnie się do tego nadaje - niezręczną ciszę przerwał Niall. Wszystkich popatrzyli na niego z zainteresowaniem.
Odchrząknął i poprawił się na krześle, po czym zaczął dokańczać swoją myśl.
- Szczególnie kiedy ktoś znika z twojego życia, być może już nigdy tej osoby nie zobaczysz, ale możesz jej powiedzieć wszystko to czego nie zdążyłeś. Wystarczy wziąć papier i ołówek. Napisać list. To może być długi list albo nawet jedno słowo. Piszesz do osoby, która odeszła. Ale nigdy go nie wysyłasz. Składasz na pół i podpalasz. Słowa zabiera wiatr, razem z nimi znika ból, który w sobie nosisz* - kiedy Horan mówił te piękne słowa, Amber zaczęła przeszukiwać jedną z szuflad. Po chwili wręczyła każdemu z nas kartkę i długopis po czym usiadła na krześle i zaczęła pisać.
Biorąc z niej przykład wszyscy zaczęliśmy robić to samo. Do kogo ten list miałby być? Do mojego brata. Za mało razy mówiłam mu jak bardzo go kocham. Nawet w dniu jego śmierci mu tego nie powiedziałam i to mnie bolało. Jednak najbardziej chciałam powiedzieć te dwa słowa mojemu nienarodzonemu dziecku. Nigdy nie usłyszało tego, ale wierzę, że mimo tego iż było tylko malutką fasolką powinno widzieć, że ją kocham. Tak więc na kartce napisałam "Kocham Cię" i złożyłam ją na pół po czym przypieczętowałam ją całusem.
Wstałam z kanapy i podeszłam do komody, gdzie były rozłożone zapalone świece. Wzięłam jedną do rąk i otworzyłam drzwi od balkonu. Stanęłam przy balustradzie i przytknęłam papier do ognia. Kiedy pochłonął go ogień pozwoliłam by zabrał go wiatr. Zaraz po tym doszli pozostali i również to zrobili. Poczułam oplatające mnie od tyłu ramiona Harry'ego i oparłam głowę na jego ramieniu, podziwiając migotanie ogników na tle gwiaździstego nieba.
Czułam, że to w jakiś sposób przyniesie każdemu z nas ulgę, a zapisane słowa dotrą do właściwych osób.
*Fragment z "Tylko Ciebie chcę".
Wspaniały rozdział ♡ kocham to opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńO jeju takie cudowne
OdpowiedzUsuńNiech to sie skonczy dobrze
Kocham xx
@Faza_Bo_Hazza
Jejku rycze rozdzial swietny i prosze niech skonczy sie szczesiwie ;) sorry za bledy ;/
OdpowiedzUsuńPs: @xxmysweetlovato zienilam nazwe na @xjustsmajl
Kocham to odpowiadanie. Szkoda, że niedługo koniec:/
OdpowiedzUsuńświetny rozdział <3 szkoda że już niedługo koniec ;c
OdpowiedzUsuńmyśle że powinno wszystko zakończyć sie szczęsliwie :D
pozdrawiam @camoodsx
jejku, kochaneeee
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział nxisbncidbsd *-*
szkoda, że to już koniec, no ale cóż kiedyś musi być koniec
czekam na następny
buziaki @luvmyStyles_94