Witajcie kochani!
Mam dla Was wiadomość i dla wielu z Was nie będzie ona dobra.
Robię sobie przerwę od pisania na razie na tylko lub aż miesiąc.
Muszę odpocząć, bo te trzy blogi mnie przerastają, ale to nie jest jedyny powód...
Komentarze. Jest ich coraz mniej. Staram się jak mogę, aby rozdziały były w miarę systematycznie dodawane. Często zdarza się, że muszę odpuścić sobie kilka godzin snu, aby coś napisać. Do tego szkoła i inne obowiązki. Naprawdę w trzeciej technikum nie jest łatwo. Jedynie teraz mam taki luz, ze względu na praktyki. Właśnie przez ten czas chciałabym zamknąć sprawę z blogami. Chcę napisać kilka rozdziałów na spokojnie i dodawać je jak już wrócę z mojego 'urlopu'.
Daję Wam też czas, abyście nadrobili jakiekolwiek zaległości i pozostawiali po sobie komentarze, bo jest mi przykro, gdy widzę, że kiedyś było 50 komentarzy pod rozdziałem, a teraz niecałe 20. To jest dla mnie taka cholerna porażka...
Może ja Was po prostu zanudzam już?
Podsumowując:
Zawieszam blogowanie jak na razie na miesiąc.
Czekam aż nadrobicie zaległości i zainteresowanie z Waszej strony wzrośnie.
Jedynie Alone nie zostaje zawieszone.
Punkt dotyczący komentowania nie dotyczy oczywiście tych osób, które tu są ze mną i zawsze mnie wspierają. Dziękuję Wam za to z całego serca!
Mam nadzieję, że to wszystko się zmieni.
Ściskam i całuję,
Agata / @youmakememad96 .xx
PS. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i skomentujecie. xx
PS. Czy takie odstępy Wam odpowiadają?
_______________________________________________________________PS. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i skomentujecie. xx
PS. Czy takie odstępy Wam odpowiadają?
Sky's P.O.V.
Nie mogłam uwierzyć, że to już dzisiaj odbędzie się wyścig pomiędzy Dean'em i... no właśnie, Justin'em. Dowiedziałam się kto będzie rywalem dopiero dzisiaj z rana i urządziłam niezłą awanturę Loczkowi. Cholernie się tego wszystkiego bałam, a coś zdecydowanie wisiało w powietrzu. Pytanie tylko co?
Z tego co mówił Harry wyścig miał odbyć się o północy, tak jak zawsze. Musiałam się nieźle naprosić by tam iść Po długich namowach i moim ciągłym stękaniu, zgodził się, bym tylko mu nie jęczała nad uchem.
Bałam się jaki może być wynik. Nie wiedziałam co może się wydarzyć, jeśli Dean przegra. Jeden zły ruch i nie żyjesz. To jest przerażające. Wierzę, że wszystko będzie w porządku i to Lemon wygra. Musi wygrać, nie może zostawić tak nagle Amber i dziecka. Nie, ja nawet nie chcę o tym myśleć.
Wzięłam do rąk czarną skórę i zeszłam na dół do salonu, gdzie Harry wypełniał jakieś dokumenty, pewnie rachunki za mieszkanie. Czułam się głupio, nie płacąc za nic, jednak Styles ciągle mówił, że to on jest odpowiedzialny za utrzymanie naszej dwójki. Coś na miarę Bliskiego Wschodu - kobieta zajmuje się domem i dziećmi, a mężczyzna zarabia na mieszkanie. Taa to chyba Bliski Wschód, zawsze byłam słaba z historii. Tylko trochę nam brakowało do tego model. Nie mieliśmy dzieci, a Styles zarabiał nieuczciwe pieniądze. No cóż z czegoś trzeba w końcu żyć.
Podeszłam na palcach do niego i ucałowałam jego policzek.
- Gotowa, moja wspaniała narzeczono? - spytał i znad sterty dokumentów uniósł na mnie wzrok.
- Właściwie to tak - posłałam mu uśmiech i usiadłam na jego kolanach, wtulając się w niego.
- Co jest skarbie? - uniósł mój podbródek bym na niego spojrzała.
- Panicznie się boję - powiedziałam prawie niesłyszalnie.
Chłopak owinął ręce wokół mnie i gładził kojąco moje plecy.
- Poradzi sobie, zobaczysz. Wróci w jednym kawałku do Amber i dziecka - w jego głosie dało wyczuć się tę niepewność.
Prawdopodobnie sam nie wierzył w to co mówił, jednak udawał bym tylko się nie smuciła.
- Miejmy nadzieję - powiedziałam bardziej do siebie niż do niego. - Kocham Cię.
- Kocham Cię - odpowiedział tym samym i pocałował mnie w czoło. - Zbieraj się, już prawie północ, a musimy być wcześniej.
- Okej - przejechałam dłonią po policzku i zeszłam z kolan chłopaka.
Podczas jazdy ciągle patrzyłam przez szybę, a Harry trzymał dłoń na moim kolanie. W moich oczach zaczęły formować się łzy. Coś się wydarzy i niekoniecznie dobrego. Po prostu takie rzeczy się czuje.
Spuściłam wzrok na swój pierścionek zaręczynowy. Był piękny. Od zaręczyn minął już tydzień, a ja nadal słyszałam jak Harold pyta czy zostanę jego żoną. To była najbardziej rozsądna decyzja jaką podjęłam. Uczucie jakim darzyłam mojego narzeczonego, nie jest się wstanie opisać słowami. Musisz poczuć na własnej skórze, co to znaczy kochać drugą osobę i dzielić z nią swoje życie. Jestem tak szczęśliwa i obawiam się, że coś może to zepsuć.. W końcu moje szczęście niestety nie trwa nigdy zbyt długo.
Poznanie rodziny Styles'a było naprawdę cudowne. Teraz przy przyszłym spotkaniu nie będę musiała się niczego obawiać, bo wszyscy zdążyli mnie polubić i to ze wzajemnością.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Harry'ego.
- Kochanie, zostań w aucie albo jedź do domu. Naprawdę nie chcę abyś to wszystko oglądała. Wiem jak możesz na to, co będzie miało miejsce zareagować - patrzył na mnie z wymalowaną troską na twarzy.
- Nie po to tyle cię prosiłam o pozwolenie. Kotku, dam radę - musnęłam delikatnie jego usta.
Zrezygnowany wysiadł z samochodu, a tuż za nim ja. Sięgnął po moją dłoń i splótł nasze palce.
Loczek co krok powtarzał mi, żebym zmieniła zdanie i wróciła do domu, jednak ja nie dawałam za wygraną i szłam w zaparte. Mijaliśmy masę aut i to bardzo drogich. Było bardzo tłoczno, dlatego ciągle o kogoś się ocieraliśmy, co nie było zbyt przyjemne. Skręciliśmy w lewo i dostrzegliśmy średniej wielkości podest, na którym siedziało około dziesięciu mężczyzn na czarno ubranych. Byli przypakowani i cholernie przerażający. Dwóch z nich miało ciemne okulary i naprawdę nie wiem do czego były im potrzebne skoro świecił jedynie księżyc. Wśród tych goryli, zauważyłam również Julss siedzącą na kolanach swojego chłopaka. Jej spojrzenie zamiast być zwrócone właśnie w niego, podążało zupełnie gdzie indziej. W stronę Louis'a opartego o czerwonego vana. Coś działo się między tą dwójką. Było to widoczne gołym okiem.
- Siema - Styles przyciągnął mnie do swojego boku i oplótł dłoń wokół moich ramion.
Podał sobie z Zayn'em dłoń i pozostałymi osobami. Z tych wszystkich ludzi kojarzyłam tylko Lou, Julss i Malik'a.
- Hej - również przywitałam się, a wzrok otaczających mnie osób spowodował, że moje policzki zaczęły piec.
Julie lekko się uśmiechnęła, a na jej lewym nadgarstku dostrzegłam lekko zakrwawiony bandaż. Także jej lewe oko nie wyglądało zbyt dobrze. Co działo się między nią, a Mulatem?
- Lemon i Bieber na razie się przygotowują - poinformował nas jeden z goryli.
Hazz przytaknął głową i zasiadł na stojącym obok Zayn'a stołku, po czym usadził sobie mnie na kolanach. Zaczął rozmawiać z nim o szczegółach wyścigu i jeszcze kilku błahostkach. Ja jedynie się temu wszystkiemu przysłuchiwałam. Amber nie wiedziała kompletnie nic o wyścigach. Byłam okropną przyjaciółką, że nawet i ja jej o tym nie powiedziałam. Może nie będzie konieczne mówienie jej o tym, gdy Dean wygra. Oby tak było.
- Co wy tutaj za schadzki sobie urządzacie dzieciaki, co? - mój jak i większości wzrok spoczął na starszym mężczyźnie z cygarem w ustach.
Był średniego wzrostu, a jego sylwetka była lekko otyła. Miał na sobie ciemne spodnie i ciemny płaszcz. To prawdopodobnie przywódca tego całego gangu. Miał przerażający wyraz twarzy, jak jakiś pierdolony Don Vito Corleone.
Był średniego wzrostu, a jego sylwetka była lekko otyła. Miał na sobie ciemne spodnie i ciemny płaszcz. To prawdopodobnie przywódca tego całego gangu. Miał przerażający wyraz twarzy, jak jakiś pierdolony Don Vito Corleone.
- Szefie my tylko - zaczął się tłumaczyć Malik, ale ten typ gestem ręki go uciszył.
Widać było, że nawet ten nieustraszony Zayn, bał się go jak ognia. Jego napięta sylwetka, idealnie prezentowała jego strach. Przynajmniej znalazł się ktoś kogo się boi i to mnie nawet po części cieszy.
Widać było, że nawet ten nieustraszony Zayn, bał się go jak ognia. Jego napięta sylwetka, idealnie prezentowała jego strach. Przynajmniej znalazł się ktoś kogo się boi i to mnie nawet po części cieszy.
- Mnie to, kurwa, nie obchodzi co wy tylko - strzepał niewidzialny pył ze swojego ciemnego płaszcza. - Lepiej Malik idź sprawdź co z naszymi zawodnikami, inaczej korzenie zapuścisz na tym krześle - odprawił go, a następnie wbił we mnie swój mrożący krew w żyłach wzrok. - Kim jesteś piękna damo?
Zamarłam na moment, gdy podszedł w moją stronę i dokładnie badał mnie całą tym swoim okropnym wzrokiem.
- To moja narzeczona - Harry odezwał się, zanim ja otworzyłam usta.
- Dobrze wiedzieć Styles, że jesteś piękną damą - mężczyzna zgromił go srogim spojrzeniem.
- Ona nie ma nic wspólnego z tym co tutaj się wyprawia - ponowne odezwał się nieproszony.
To nie skończy się dobrze, kiedy on się nie przymknie. I to w tym momencie.
To nie skończy się dobrze, kiedy on się nie przymknie. I to w tym momencie.
- Dość mam twojego pieprzenia, więc się lepiej zamknij albo sam cię uciszę - wymierzył palcem w jego stronę. - Może łaskawie się wszyscy ruszycie i zajmiecie się tym co jest wam przydzielone. Julss księżniczko, dlaczego ty wciąż tu jesteś, co? Powinnaś stać na linii startu i już dawno powinnaś być przebrana, do kurwy nędzy! - krzyknął wyraźnie poirytowany.
- Mam zraniona rękę - blondynka wskazała na zabandażowany nadgarstek.
- Dobrze, w takim razie ta piękna istota cię zastąpi - skinął w moją stronę, a ja chciałam, żebym się przesłyszała. Czy ziemia pode mną może się rozstąpić?
- Nie ma, kurwa, mowy, szefie. Kurwa, nie zgadzam się - mój narzeczony natychmiast pożałował tych słów, bo jeden z goryli wymierzył w jego stronę lufę pistoletu.
Ja pierdole, to nie może dziać się naprawdę. Ja przyszłam tylko zobaczyć wyścig, a nie przeżywać jakieś rządy tyrana. Teraz już wiem, dlaczego tak ciężko odejść z tego gangu.
- Zamknij się Styles, a ty księżniczko idź razem z Julss, musisz się przebrać - oznajmił, a Harry'ego szarpnięto za ramię, prowadząc w przeciwną stronę niż mnie.
Co tutaj się dzieje? Gdzie oni zabierają mojego Harry'ego?
Co tutaj się dzieje? Gdzie oni zabierają mojego Harry'ego?
- Kochanie, będzie dobrze - powiedział i zniknął z zasięgu moich oczu.
Poczułam jak zaczynam cała drzeć. Zaczęłam się panicznie bać. Co jeśli to ostatni raz, kiedy go widzę?
- Chodź Sky, szef się niecierpliwi - Julie posłała mi współczujący uśmiech i pociągnęła mnie za sobą.
- Dlaczego wszyscy się boją tego typa? Gdzie zabrali Harry'ego? - spytałam, gdy oddaliłyśmy się od tego frajera.
- To nasz główny szef. Zayn jest jego prawą ręką. Wszyscy trzęsą przed nim gaciami. A Harry'emu nic nie będzie, po wyścigu wróci do ciebie. Bez obaw kochana - potarła z troską moje plecy i sięgnęła po leżącą torbę. - Masz, idź gdzieś się tam przebierz i przyjdź tam, gdzie byłyśmy wcześniej. Ja muszę wracać do Zayn'a.
- Okej - przytaknęłam. - Julss, głupio mi pytać, ale Zayn coś ci zrobił?
Ferriera zmieszała się i pokręciła głową. Była wyraźnie wykończona tym związkiem. Czy to możliwe, żeby Malik dowiedział się o tym, że Julie całowała się z Lou na moich urodzinach? Nie byłby chyba zdolny do tego, aby ją pobić, prawda? Chociaż.. mnie próbował zabić, ale nie krzywdziłby, przecież kogoś kogo chyba darzy jakimś uczuciem.
- Nie, my tylko.. Och to nic takiego. Niedługo się zagoi - nerwowo wsunęła kosmyk włosów za ucho.
- Słuchaj, jeśli on źle cię traktuje to może lepiej będzie jeśli od niego odejdziesz. Louis ci na pewno pomoże - powiedziałam to czego nie powinnam. Dziewczyna spięła się na imię Louis'a.
- Między mną, a Lou nic nie ma. Nie wiem jak no to wpadłaś - stanowczo zaprzeczyła. - Muszę już zmykać. Radziłabym ci się też pospieszyć - rzuciła na odchodne i ruszyła szybkim krokiem przed siebie.
Wzruszyłam ramionami i zaglądnęłam do torby. Był w niej czarny stanik wyłożony złotymi ćwiekami i krótkie ciemno dżinsowe szorty. Nie wiem jak można się w to ubrać w tak zimną pogodę, jaka tutaj panuje. Co innego iść tak ubranym do klubu, a nie świecić tyłkiem, gdy jest zaledwie dziesięć stopni na plusie.
Zasunęłam zamek i zarzuciłam ją na ramię. Chciałam znaleźć jakieś spokojne miejsce w oddali, gdzie nikt by mnie nie widział jak się przebieram. Szłam powoli, zastanawiając się co mogli zrobić Harry'emu. Modliłam się, aby nie stała mu się żadna krzywda. Chciałam żeby było już po wszystkim i, żebym mogła wtulić się w ciało mojego narzeczonego.
Zasunęłam zamek i zarzuciłam ją na ramię. Chciałam znaleźć jakieś spokojne miejsce w oddali, gdzie nikt by mnie nie widział jak się przebieram. Szłam powoli, zastanawiając się co mogli zrobić Harry'emu. Modliłam się, aby nie stała mu się żadna krzywda. Chciałam żeby było już po wszystkim i, żebym mogła wtulić się w ciało mojego narzeczonego.
Nagle usłyszałam łamanie gałęzi. Gwałtownie odwróciłam się w stronę skąd pochodził szelest liści, jednak nic nie zauważyłam. To tylko moja wyobraźnia, będzie dobrze, powtarzałam sama do siebie, zaciskając dłonie na ramieniu torby. Postawiłam jeszcze kilka kroków i stanęłam za jakimś drzewem, powoli ściągając z siebie ubranie. Kiedy schyliłam się po szorty, poczułam czyjeś ręce na moich ustach, w których była chusteczka z jakimś środkiem odurzającym. Chciałam krzyczeć, wołać o pomoc, ale to wszystko na marne. Dostałam jakby jakiegoś paraliżu. Czułam jak spadam na ziemię, a później nastała ciemność.
Dziewczyno zawieszasz bloga w takim momencie!? Kurde mam nadzirje ze jakos ta rozlake wytrzymam znircierpliwiona czekam na nexta tobie zycze duuuuz weny i duuuzo wolnrgo czasu na pisanie @xdmysweetlovato
OdpowiedzUsuńPs: rozdzial zajebisty, widze ze sie to rozkreca djnsnfjdnfkxnd
rozdział zarąbisty :)
OdpowiedzUsuńszkoda że zawieszasz bloga w takim momencie alce życzę ci duzoooo odpoczynku i oczywiście weny :**
@M_e_oo_www
kurde akurat w tym momencie :( szkoda bardzo, ale mam nadzieję, że odpoczniesz i szybko do nas wrócisz x Poza tym świetny rozdział! @btwstylesx
OdpowiedzUsuńw takim momencie? serio?
OdpowiedzUsuńnie no, dobra, rozdział cudowny, jak zwykle. strasznie mi smutno, że zawieszasz :( wiem, że szkoła i tak dalej, rozumiem. mam nadzieję, że niedługo wrócisz z nowym rozdziałem.
do napisania x
@Barbara12544949
W takim momencie OMG przeciez ja nie wytrzymam miesiaca ohh :(
OdpowiedzUsuńRozdzial po prostu brak slow i wgl uwielbiam jak piszesz tak bardzo mi przykro ze zawieszasz ale mozesz byc pewna ze bede czekac tak dlugo jak bedzie trzeba :)
Jestem cholernie ciekawa kto ja uspil i dlaczego, i co chca jej zrobic i co bedzie z wyscigiem. Za duzo mam pytan i dowiem sie w swoim czasie ta wiem.
Pozdrawiam i czekam <3 Ania
O nie o nie miesiac rozkmin co bedzie ze sky.
OdpowiedzUsuńOMG o jeju o jeju
OdpowiedzUsuńCzemu w tym momencie?
Jakie to jest skjsbdhsdcbueu
Miłego urlopu mam nadzieje ze znajdziesz duzo wolnego czasu na pisanie :)
@Faza_Bo_Hazza
PS tylko czemu w takim momencie ???
o boże ta końcówka :o rozdział bardzo ciekawy czekam na nn. x @Malikowaaa_69
OdpowiedzUsuńAkurat w takim ciekawym momencie
OdpowiedzUsuńDLACZEGO?
Świetny rozdział jak każdy.
Szkoda, że przerywasz pisanie
Mam nadzieje, że szybko wrócisz z kolejnym rozdziałem.
Ściskam
_@dominika1993_
Dlaczego?
OdpowiedzUsuńAle rozdział fajny ;)
Naładuj baterie i szybciutko do nas wracaj ;*
Zajebisty rozdział! Po prostu brak mi słów :)
OdpowiedzUsuńSzkoda że zawieszasz bloga AŻ na miesiąc i to jeszcze w takim momencie.. no ale cóż to twoja decyzja <3
Miłego "urlopu" i dużo weny @needshoodx
Bozeeeeeeeee!!!! Jaki shevskdjdb rodzdzial😷😷😷😷nie mozesz teraz przerywać nie w tym momencie !!!!!
OdpowiedzUsuńPS wracaj jak najszybciej i życzę powodzenia w szkole xxx
@FuckMe_Louisss ☝️ nie podpisalalam sie xD
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny rozdział, będę tęsknić za tym blogiem
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że wrócisz jak najszybciej, piszesz naprawdę cudowne ff, więc należy Ci się ten urlop hahahahaha
dziękuję, buziaki @luvmyStyles_94
Wow.
OdpowiedzUsuńCo tu sie stalo.
Kto do kurwy nedzy porwal Sky. Bo ja porwali prawda?! Sama juz idk...
Sky moglas jedna zostac w tym domu...
Gdzie oni wzieli Harr'ego?
Co sie stalo Julss w reke?
Co teraz z wyscigiem?
Harry ja znajdzie?
Tak wiele pytan i zero odpowiedzi.
Bede musiala poczekac, az dodasz nowy rozdzial. Nie moge sie doczwkac. ;)
Szkoda, ze w takim momencie, ale cie rozumiem. Wracaj do nas jak najszybciej i powodzwnia w szkole. :3
@andrejjj99
Ps. Swietny rozdzial. ;)
najlepsze ff!
OdpowiedzUsuń